Piekło Teheranu
Jeśli oczy masz przesłonięte opaską i wmawiają ci, że jesteś zdrajcą, biją gdzie popadnie, rozkazują jeść cudze ekskrementy, każą chwalić Allacha kilka razy dziennie, wieszają z rękami skrzyżowanymi na plecach albo za nogi, byś zawisł tuż nad ziemią, nie pozwalają zobaczyć najbliższych, a przy tym wmawiają, że krzyki torturowanej kobiety są odgłosami, które wydaje twoja żona, prowadzą pod trumny, w których śpią twoi przyjaciele, czekają, byś wyrzekł się samego siebie i życia, które prowadziłeś – to znaczy, że znalazłeś się w jednym z więzień Islamskiej Republiki Iranu.
Huszang Asadi
Listy do mojego oprawcy
Wyd. Czarne
To może być Mosztarak albo Ewin. Oba owiane grozą, oba w Teheranie. Lewicowy pisarz i dziennikarz Huszang Asadi spędził w nich sześć lat. Skazany na karę śmierci, której ostatecznie zdołał uniknąć. Kiedyś uwierzył w rewolucję islamską. Dziś z perspektywy emigranta pisze listy do oprawcy, który go torturował i poniżał. I który ostatecznie go złamał. Pisze nie tylko dlatego, że nie może zapomnieć, a na plecach i piętach wciąż czuje uderzenia pałki. Również po to, by zrozumieć, co się stało z Iranem. Jak to możliwe, że ci, którzy mówili o wolności, zbudowali później okrutną dyktaturę totalitarną? W imię religii dopuszczali się najokrutniejszych zbrodni. Asadi wiele z tych pytań zadaje człowiekowi, przez którego krwawe ręce przeszedł w więziennej celi. Brat Hamid dziś jest irańskim ambasadorem w jednej z europejskich stolic. Nie wiadomo, czy kiedykolwiek przeczytał wstrząsające świadectwo swojego rodaka. Relację z piekła, które fanatyczni islamiści stworzyli na ziemi.