Węgierski sen Jarosława Kaczyńskiego
Prezes PiS często powołuje się na przykład transformacji znad Dunaju. Jeszcze częściej sprawia wrażenie, że nie ma pojęcia, co tak naprawdę dzieje się na Węgrzech
Ale nie tragizujmy, w otoczeniu PiS są ludzie, którzy na szczęście wiedzą dużo więcej o ekonomii niż lider tej partii. Można jednak być pewnym, że dla Kaczyńskiego kluczowe są kwestie polityczne, np. wyjaśnienie tragedii smoleńskiej, a nie dialog z przedsiębiorcami.
Lekcja dla Kaczyńskiego
Zamiast ryzykować kolejny konflikt z ledwo wiążącymi koniec z końcem właścicielami małych firm i odbierać im nadzieję na zmiany, szef opozycji powinien przyjąć do wiadomości, że jego państwo marzeń – IV RP – udaje się budować u naszych bratanków, i to w rekordowo krótkim czasie. Podstawą nowej republiki jest jednak szeroki konsensus społeczny. Tylko wtedy w narodzie można wykrzesać determinację do zmian. Ostrze na Węgrzech jest wycelowane w obcy kapitał, a nie we własnych przedsiębiorców. Co zadziwiające, w Polsce opozycja liczy wyłącznie na własne siły, nie szukając sojuszników.
W wywiadzie opublikowanym w książce „Węgry – co tam się dzieje?" (Fronda 2013) premier Viktor Orbán mówi: „Spójrzmy na historię zmartwychwstania, towarzyszące jej rozmaite wydarzenia i symbole. Jednym z moich ulubionych i takim, nad którym zastanawiałem się najczęściej, jest symbol kamienia – skały znajdującej się przed kryptą. Dwie kobiety zmierzają do jaskini z olejkami do namaszczania, ale dobrze wiedzą, że znajduje się tam głaz. Jest nawet takie zdanie w tekście: „Kto nam odsunie kamień od wejścia do grobu?". Rzecz jasna, same nie dadzą mu rady. Mimo to nie siedzą w domu, nie czekają na wiadomość, że można już przyjść, bo kamień został odsunięty. Wiedzą tylko tyle o świecie, że muszą zrobić to, co należy do ich obowiązków. I jeśli każdy robi, co do niego należy, problem się rozwiązuje. Dlatego kobiety wyruszają z domu, dochodzą na miejsce, a głaz nie zagradza już drogi. Według mnie to bardzo ważna historia, niosąca istotne przesłanie w kierunku polityki. Nie wiem, co się stanie ze światową gospodarką, nie wiem, kto rozwiąże ten problem, nie wiem też, kto zupełnie odmieni mentalny układ sił w Europie. Na pewno wiem tylko, co należy do moich obowiązków i co muszę wykonać. Resztę wykona kto inny".
Kaczyński chce wszystko wziąć na siebie. Zbawić Polskę, sam usunąć głaz i jednoosobowo zarządzać ziemią obiecaną. Już poprzednie jego rządy pokazały, że tak się po prostu nie da.