Chora szkoła
Chaos, przemoc, bezradność – oto problemy, z jakimi boryka się polska edukacja. Rząd nie ma żadnego pomysłu na uzdrowienie sytuacji
Pozycję rad rodziców można wzmocnić także poprzez przyznanie im kompetencji do zatwierdzania wieloletnich programów wychowawczych, uwzględniających elementy wychowania obywatelskiego, patriotycznego czy religijnego, jeśli taka byłaby wola większości rodziców. Współodpowiedzialność za wychowanie dzieci i młodzieży miałaby wówczas swoje instytucjonalne umocowanie i legitymizację.
Rząd bez woli i pomysłu
Kwestia bezpieczeństwa w szkołach jest sprawą o fundamentalnym znaczeniu. Każdy odpowiedzialny minister edukacji od tego powinien zaczynać swoje działania i na rozwiązanie problemów z tym związanych w pierwszej kolejności kierować energię resortu. W tej dziedzinie obie panie minister uczyniły najwięcej szkody – obawiam się, że niepowetowanej. Do tego dochodzą zaniechania zmian w Karcie nauczyciela, fatalne rozwiązania w programach nauczania i kultywowanie anachronicznego, biurokratycznego podejścia do roli rodziców we współdecydowaniu o losach szkoły. Najgorsze jest to, że minister edukacji Krystyna Szumilas nie chce się przyznać do błędu i udaje, że nie ma problemu. Ogłosiła sukces, bo w 2012 r. przestępczość spadła, ale nawet obecny wiceminister Tadeusz Sławecki uczciwie przyznał w lutym tego roku, że statystyka ta nie obejmuje przemocy werbalnej i wymuszeń niezwiązanych z kradzieżami. A te rosną, jak wynika z badań CBOS i Uniwersytetu Warszawskiego.
Rządzący nie tylko nie mają żadnego pomysłu, jak uzdrowić tę patologiczną sytuację, ale wręcz brakuje im woli, aby kwestie edukacyjne umieścić w agendzie spraw ważnych i pilnych.
—Roman Giertych
Autor jest prezesem Instytutu Myśli Państwowej, w latach 2006–2007 był ministrem edukacji narodowej