Święto filmu polskiego
Od 9 do 14 września stolicą polskiego kina przez sześć dni i nocy będzie Gdynia
Tegoroczna, 38. edycja festiwalu zapowiada się szczególnie ciekawie. Przede wszystkim ze względu na wiele obiecujący poziom filmów, które zaprezentowane zostaną w konkursach: w Konkursie Głównym (14 filmów), Panoramie (11 tytułów, w tym aż 8 stanowią fabularne debiuty), Konkursie Młodego Kina (41 fabularnych etiud i dyplomowych prac studentów szkół filmowych) i w Przeglądzie Polskiego Kina Niezależnego (12 filmów).
Największe emocje wśród widzów i w środowisku filmowców wzbudzają oczywiście konkursy, i to na wiele miesięcy przed rozpoczęciem festiwalu. Bo od trzech lat, od kiedy dyrektorem artystycznym festiwalu został Michał Chaciński, zmieniła się formuła – filmy są selekcjonowane. Kwestia to na tyle istotna, że na temat ten wypowiedział się już na początku konferencji prasowej minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski: – Wchodząc na tę salę, zażartowałem, że im więcej mam próśb i interwencji w odniesieniu do pana dyrektora, tym lepsze komplementy pojawiają się w czasie realizacji samego festiwalu.
A co na ten temat mówi główny „winowajca" Michał Chaciński? – To trzeci rok festiwalu pod moją kuratelą. Od początku zakładałem, że są dwa zasadnicze niebezpieczeństwa związane ze zmianą formuły festiwalu, tzn. z radykalnym podejściem do selekcjonowania filmów, z którymi się zgadzam. Pierwsze niebezpieczeństwo wiązało się z tym, co zgłaszali sami filmowcy, ale też z tym, co mówili mi dziennikarze: „To kto przyjedzie, skoro będzie tak mało filmów? I kogo ten festiwal zainteresuje?". Bo liczba filmów spadła w Gdyni znacząco – z dwustu kilkudziesięciu do setki. W ubiegłym roku pokazaliśmy 104 filmy i... bardzo się cieszę, bo mieliśmy festiwal, na którym pokazano najmniej filmów od wielu lat, a frekwencja była rekordowa. Mieliśmy też festiwal, z którego liczba relacji medialnych także pobiła wcześniejsze rekordy. To oznacza, że można postawić na podniesienie jakości imprezy i wygrać, a ponadto, że oczekujemy od polskiego kina rzeczy dobrych, i kiedy okazuje się, że je dostajemy, to potrafimy to docenić. Drugie niebezpieczeństwo było groźniejsze i obawiałem się, że może być zasadnicze. Kiedy podnosi się poprzeczkę i zawiesza ją wysoko, to jest obawa, czy ktoś do niej doskoczy. I dobra wiadomość dla nas wszystkich jest taka, że mamy kinematografię, w której co roku tych kilkanaście filmów okazuje się dobrymi lub bardzo dobrymi. To filmy, które trafią do polskich widzów i można je bez najmniejszych obaw pokazać środowisku międzynarodowemu. Tych kilkanaście filmów to liczba, której nam zazdroszczą. Zazdroszczą tematycznego i stylistycznego rozstrzału polskiego kina, amplitudy, ale też i procesu produkcyjnego.
Przed rokiem główny konkurs festiwalowy miał wyraźnego faworyta, film Agnieszki Holland „W ciemności". W tym roku zestaw jest wyrównany i na nagrody zasługuje każdy z nich. Napięcie będzie zatem towarzyszyło widzom, twórcom i jurorom do ostatniej chwili. Zobaczymy wiele twarzy polskiego kina. Zaprezentują je twórcy z różnych pokoleń, ale przede wszystkim ze średniego pokolenia filmowców. Do konkursu oficjalnie zgłoszono 42 filmy. Oto wybrana czternastka: „Bejbi Blues", reż. Kasia Rosłaniec, „Bilet na Księżyc", reż. Jacek Bromski, „Chce się żyć", reż. Maciej Pieprzyca, „Drogówka", reż. Wojciech Smarzowski, „Dziewczyna z szafy", reż. Bodo Kox, „Ida", reż. Paweł Pawlikowski, „Imagine", reż. Andrzej Jakimowski, „Miłość", reż. Sławomir Fabicki, „Nieulotne", reż. Jacek Borcuch, „Ostatnie piętro", reż. Tadeusz Król, „Papusza", reż. Joanna Kos-Krauze, Krzysztof Krauze, „Płynące wieżowce", reż. Tomasz Wasilewski, „Układ zamknięty", reż. Ryszard Bugajski i „W imię...", reż. Małgośka Szumowska.
W międzynarodowym jury zasiądą: Janusz Głowacki (przewodniczący), Urszula Antoniak (polsko-holenderska autorka scenariuszy i reżyserka), Agata Buzek, Christopher Hampton (brytyjski dramatopisarz, scenarzysta filmowy i telewizyjny, laureat Oscara), Agnieszka Holland, Kirsten Niehuus (dyrektor zarządzająca Działem Funduszy Filmowych Medienboard Berlin-Brandenburg) i Arthur Reinhart (polski autor zdjęć filmowych, montażysta, producent).