Najnowsza interwencja Uważam Rze

Cywilizacja

Biskupin zbudowano okolo 738 r. p.n.e., niewiele pozniej niz starozytny Rzym

Polskie Pompeje

Krzysztof Jóźwiak

80 lat temu odkryto starożytną osadę w Biskupinie. Spór o to, kim byli jej budowniczowie, długo rozpalał umysły polskich i niemieckich naukowców. I do dzisiaj nie został ostatecznie rozstrzygnięty

Walenty Szwajcer lubił odwiedzać niewielki półwysep wrzynający się w Jezioro Biskupińskie. Miejsce było malownicze i wiązało się z nim kilka miejscowych legend, a takie tajemnicze historie od zawsze pociągały młodego nauczyciela. Podczas jednego z takich jesiennych spacerów w 1932 r. niespodziewanie natrafił na wystające z wody drewniane belki. Zdziwił się niepomiernie, ponieważ bywał tu już wielokrotnie i nigdy wcześniej nie zauważył podobnych konstrukcji (Szwajcer nie wiedział wtedy, że wskutek pogłębienia pobliskiej rzeki Gąsawki – głównego dopływu Jeziora Biskupińskiego – poziom jeziora obniżył się o kilkadziesiąt centymetrów i odsłonił skrywane przez wieki prehistoryczne relikty). Przypomniał sobie jednak od razu opowieści miejscowych chłopów, którzy twierdzili, że dobre drewno do pieca można odnaleźć w przybrzeżnym szlamie, po osuszeniu świetnie się pali i daje dużo ciepła. Zrozumiał także, dlaczego podczas popołudniowych spacerów dość często natrafiał na duże fragmenty ceramiki ukryte w kretowiskach albo wymyte przez wodę na brzeg jeziora. – Zawsze interesowałem się archeologią. Już wcześniej czytałem o sensacyjnych wykopaliskach osad palafitowych na jeziorze Bodeńskim na pograniczu szwajcarsko-niemieckim. Sądziłem, że odkryłem podobne osiedle, a ukośnie sterczące pale (...) uznałem za krokwie dachów zatopionych domostw – wspominał Szwajcer w cyklu rozmów, jakie przeprowadził z nim w latach 90. XX w. Wiesław Zajączkowski, obecny dyrektor Muzeum Archeologicznego w Biskupinie.

Prof. Józef Kostrzewski był twórcą teorii autochtonicznej, wedle której Słowianie zamieszkiwali tereny obecnej Polski od tysięcy lat

Z siekierą na Biskupin

Szwajcer (który wtedy jeszcze pisał swoje nazwisko bardziej „z niemiecka" – Schweitzer) trafił do małej miejscowości na Pałukach raptem pół roku wcześniej. Nie ukrywał, że nie jest z tego powodu zadowolony. – W 1932 r. zaczęliśmy na dobre odczuwać skutki światowego kryzysu. Rozpoczęły się zwolnienia, redukcje (...). Miałem do wyboru półroczny bezpłatny urlop albo posadę nauczyciela w odległym o 10 kilometrów od Żnina Biskupinie. Wydawało mi się, że jest to karniak – zsyłka na koniec świata. Miałem nadzieję, że przez rok (...) uda mi się przenieść gdzieś w bardziej cywilizowane strony – opowiadał po latach Szwajcer. W nowej szkole już na pierwszej zajęciach, 1 września 1932 r., zapytał swoich uczniów, jak spędzają czas po lekcjach. Okazało się, że starsi chłopcy często pasą kozy na „grodziskach". Szwajcer poprosił ich o wskazanie tego tajemniczego miejsca i jeszcze tego samego dnia jeden z młodych koziarzy zaprowadził go na półwysep. Miejsce wydało mu się urokliwe i odtąd niemal codziennie odwiedzał je podczas popołudniowych spacerów.

Początkowo Szwajcer nie rozgłaszał szeroko informacji o swoim niespodziewanym okryciu. – Miałem zamiar opracować je naukowo, napisać raport i dopiero wtedy zawiadomić archeologów, zyskując sławę i rozgłos – tłumaczył szczerze po latach. Wiosną 1933 r. sytuacja zaczęła się jednak komplikować. Antoni Jercha, właściciel łąki, na terenie której znajdowały się pozostałości osady, postanowił wydobywać stamtąd torf. Zebrał warstwę łąkowej ziemi i aby dostać się niżej, zaczął rąbać dębowe belki konstrukcji, zalegające na głębokości 70–80 cm od powierzchni gruntu. Kiedy Szwajcer próbował go powstrzymać, usłyszał w odpowiedzi: „łąka należy do mnie i na swojej ziemi mogę robić, co mi się żywnie podoba". Przy okazji Jercha pochwalił się odnalezionymi podczas torfowych wykopków przedmiotami, które według niego były ze szczerego złota i które zamierzał sprzedać u jubilera w Gnieźnie. Młody nauczyciel wyjaśnił mu, że są wykonane z brązu, ale chłop nie dał mu wiary.

Szwajcer był przerażony pracami prowadzonymi przez Jercha. Zrozumiał, że sam nic nie zdziała i potrzebna jest pomoc, inaczej po cennym znalezisku nie będzie niebawem śladu. Po latach wspominał: – Starałem się swoim odkryciem zainteresować różne osoby, kolegów nauczycieli i władze szkolne. Zawiadomiłem też referat kultury w starostwie, ale wszędzie zbywano mnie z uśmiechem politowania. A Jercha ciągle kopał... W końcu w Dzienniku Urzędowym Kuratorium Poznańskiego Okręgu Szkolnego Szwajcer natrafił na odezwę o ochronie zabytków i adres profesora Józefa Kostrzewskiego. Napisał do niego list. Odpowiedź przyszła bardzo szybko, naukowiec zapowiedział swój przyjazd do Biskupina na 6 października 1933 r.

Poprzednia
1 2 3 4 5

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Ewa Bednarz

Kredyt z plastiku

Tylko część banków decyduje się na wydawanie przedsiębiorcom kart kredytowych. Znacznie chętniej oferują im dużo kosztowniejsze karty obciążeniowe

Edyta Żyła

Doradzą i przeszkolą

Znaczna część unijnych pieniędzy trafia do doradców, którzy pomagają zakładać firmy lub je rozwijać. Przedsiębiorcy mogą więc liczyć na bezpłatne szkolenia, wsparcie doświadczonych mentorów albo pomoc w przygotowaniu strategii marketingowej