Polskie Pompeje
80 lat temu odkryto starożytną osadę w Biskupinie. Spór o to, kim byli jej budowniczowie, długo rozpalał umysły polskich i niemieckich naukowców. I do dzisiaj nie został ostatecznie rozstrzygnięty
Dla celów badawczych, edukacyjnych i turystycznych zdecydowano się również zrekonstruować niektóre budowle, stosując takie same metody, jakie były w użyciu ponad 2500 lat wcześniej. Do 1939 r. powstała część umocnień i dwie długie chaty. Rozpoczęto także odbudowę bramy głównej, prace zostały jednak przerwane na wieść o wybuchu wojny.
Liczne artykuły w czasopismach krajowych i zagranicznych oraz stałe komunikaty Polskiej Agencji Telegraficznej o sensacyjnych odkryciach, a także nakręcony w 1936 r. dźwiękowy film dokumentalny sprawiły, że Biskupin stał się sławny w całym ówczesnym świecie. Określaną mianem „polskich Pompejów" osadę coraz częściej odwiedzali dostojnicy państwowi i kościelni, a także goście z zagranicy. W 1936 r. do Biskupina zawitali między innymi kardynał prymas Hlond (dwukrotnie), marszałek Polski Edward Rydz-Śmigły, a także prezydent Rzeczypospolitej Polskiej profesor Ignacy Mościcki.
Rosła także liczba odwiedzających Biskupin turystów. Co ciekawe, archeolodzy zamiast opędzać się od ciekawskich natrętów, jak to zwykle czynili, gdy przeszkadzano im w pracy, organizowali dla przyjezdnych wycieczki z przewodnikiem. Bilet kosztował 50 gr. Szacuje się, że do wybuchu II wojny światowej Biskupin odwiedziło około 400 tys. osób, w tym 15 proc. stanowili obcokrajowcy.
Międzywojenna kariera Biskupina była ewenementem. Żadne inne stanowisko archeologiczne w Europie Środkowej nie zdobyło takiej sławy. Oczywiście duży wpływ na to miała wspomniana już unikalność znaleziska, ale decydującą rolę odegrały inne kwestie. Biskupin stał się bowiem potężnym orężem w ręku polskich naukowców toczących zacięty bój z niemieckimi badaczami negującymi prawa Słowian do ziem Europy Środkowej. Stawka tej walki daleko wykraczała poza ramy naukowe.
Karta przetargowa
W 1895 r. na zjeździe Niemieckiego Towarzystwa Antropologicznego w Kassel szef Katedry Prehistorii na Uniwersytecie Berlińskim prof. Gustaw Kossinna (notabene zgermanizowany Mazur) zaprezentował teorię metody osadniczej w archeologii (Siedlungsarchäologie). Kossinna uważał, że jak najbardziej uprawnione jest łączenie kultur archeologicznych z konkretnymi etnosami. Według niego pozostałości archeologiczne na danym terenie były świadectwem zamieszkiwania go przez możliwe do zidentyfikowania (np. poprzez analizę pism starożytnych pisarzy) grupy etniczne. W ten sposób starał się dowieść, że tereny Europy Środkowej od epoki neolitu nieprzerwanie zamieszkiwały ludy germańskie, Słowianie byli zaś biednym i prymitywnym ludem, pierwotnie żyjącym na bagnach Prypeci, który zajął należące do Germanów obszary, wykorzystując ich chwilowe osłabienie. Teoria Kossinny szybko została podchwycona przez niemieckie ruchy nacjonalistyczne, na czele z nazistami, które na jej podstawie formułowały roszczenia terytorialne oraz głosiły wyższość kultury germańskiej nad słowiańską. Mobilizował ich do tego sam Kossinna, który niektóre ze swoich wykładów rozpoczynał pełnym pogardy zdaniem: „Teraz będziemy zajmować się kulturą, a właściwie brakiem kultury u Słowian".
Historia jest jednak pełna paradoksów. Jednym z uczniów Kossinny był Józef Kostrzewski, wtedy jeszcze poddany cesarza niemieckiego. Również jemu metoda osadnicza wydała się przydatna w archeologii, tyle tylko że twórczo ją przetworzył. Uważał, że na terenie Polski od najdawniejszych czasów występowało osadnictwo słowiańskie, a nie germańskie. W ten sposób powstała jedna z głównych teorii wyjaśniających słowiański rodowód – teoria autochtoniczna.
Kostrzewski, który po odzyskaniu przez Polskę niepodległości został wykładowcą nowo utworzonego Uniwersytetu Poznańskiego, stał się najzagorzalszym wrogiem Kossinny i wspierających go naukowców niemieckich. Spór z każdym rokiem przybierał na sile. Powstawały na ten temat dziesiątki artykułów i innych publikacji. Konflikt przybrał jeszcze na sile, kiedy w 1933 r. w Niemczech do władzy doszedł Adolf Hitler, otwarcie głoszący teorie rasistowskie i szukający dla Niemców „przestrzeni życiowej" na wschodzie Europy. Niemieckie wystawy, konferencje i pseudonaukowe publikacje, których celem było udowodnienie, że ziemie polskie są odwieczną częścią starożytnej wspólnoty germańskiej, trudno było zliczyć.