Mowa nienawiści
Kiedy rozmawiałem z Krzysztofem Bosakiem, rzuciłem, że jeśli miałbym być szpiegiem, to na bank nie ruskim czy niemieckim, ale japońskim lub tureckim.
Kiedy śledziłem ten temat, przypomniała mi się historia, którą opowiedział mi swego czasu pewien mieszkaniec warszawskiej Pragi. Otóż w latach 90. przy ulicy Ząbkowskiej pojawili się Ormianie. Nie jakieś tam zakapiory, tylko spokojne chłopaki z rodzinami. Kupili sobie mieszkania i żyli spokojnie, dogadując się z autochtonami. Polacy kradli auta, Ormianie radia samochodowe i wszyscy żyli w zgodzie. Kiedy jednak przybysze z Kaukazu wpadli na pomysł przebranżowienia się na narkotyki, lokalsi odbyli z nimi krótką dyskusję, po której kilku Ormian trafiło do szpitala, reszta zaś migiem wyprowadziła się z Warszawy. Dlaczego o tym piszę? Wtedy też media donosiły o incydencie na tle rasistowskim, ubolewając nad ksenofobią i brakiem europejskiej ogłady prostaczków znad Wisły.
Skoro przy prostaczkach jesteśmy. Adam Bielan znów pojawił się na herbatce w TVN i miejscowe charty znowu całkiem przypadkiem zajęły się Adamem Hofmanem, który – nie wiedzieć czemu – ciągle nie został posunięty ze stolca rzecznika prasowego PiS. Poprzednie grillowanie biedaka, mające wykazać, że jest bucem i chamem, nie zadziałało. Oczywistości nikogo nie wzruszyły. Tym razem rozesłano ponoć szpionów pod kilka warszawskich i wrocławskich agencji towarzyskich.
Jeśli mowa o agencjach, to pora na agentów. W 2012 r. rozpoczęło się śledztwo w sprawie defraudacji 3 mln zł, które wyparowały z funduszu operacyjnego Agencji Wywiadu. Sprawa się ślimaczy, bo kto by się interesował tak nędznymi sumami. Tymczasem pojawiły się informacje, z których wynika, że sprawa jest o wiele grubsza. Cytuję: „Przy tym numerze akcja Zielone Bingo, w którą zamieszany był Gromosław Czempiński, to małe miki, a chodzi nie o trzy, ale o ponad 16 mln zł".
Na koniec kącik rosyjski. Jak donoszą czeskie media, a konkretnie dziennik „Mlada Fronta Dnes", niejaki Leonid Swiridow, reporter agencji informacyjnej Ria Novosti, jest ponoć szpiegiem FSB. Temat podchwyciło kilka polskich serwisów, szybko ustalając, że ten sam osobnik prowadzi poczytnego bloga na serwerach Onetu. Nie żebym umniejszał rangę tej informacji, ale czy warto robić z tego wielkie halo? Taki na przykład „Rosyjski Kurier Warszawski" jest regularną dyspozyturą rosyjskiego wywiadu i nie przeszkadza to żadnej z naszych dzielnych służb, a wy się czepiacie głupiego blogera, i to jeszcze z FSB. Miejcie litość.
Tym bardziej że naprawdę warto śledzić polskojęzyczne media rosyjskie. Kiedy się patrzy, jak Putin łączy politykę państwowego terroru z ochroną Cerkwi zapewniającej mu rząd dusz i wspiera rodzimą kulturę, nie bojąc się posądzenia o nacjonalizm, faszyzm i inne temu podobne epitety, można się od Rosjan dużo nauczyć. To paradoks, że Rosjanie, których przeciętny Polak ma za bezwolnych ciemniaków, na swój mroczny i nieco przerażający sposób robią wszystko to, o czym my tutaj nad Wisłą jedynie potrafimy pogadać. Bo co powiedziałaby o nas Europa, świat,
Droga Mleczna i sąsiednie galaktyki...