Zgoda? Zgoda!
Wspominałem już w tej rubryce, że najsłynniejszy polski kolekcjoner drogich zegarków Sławomir „Wpadka" Nowak uszczęśliwił Polaków niedawno nowym, bardziej skomplikowanym wnioskiem o pozwolenie na budowę.
Teraz pora przyjrzeć mu się bliżej.
Najważniejszą zmianą jest wprowadzenie wykazu załączników, które muszą zostać dołączone do projektu budynku. Inwestor ma w nim zaznaczyć, które dokumenty są wymagane do uzyskania pozwolenia na budowę, a które nie. Jest to o tyle kuriozalna zmiana, że wszystkie załączniki dołączone są do złożonej dokumentacji. Wystarczy tylko, by urzędnik do niej zajrzał, by wiedział, co się w niej znajduje. Tylko dlaczego biurwa ma się tak męczyć?
Sam spis załączników może wywołać salwy śmiechu. Znajdują się w nim takie absurdalne pozycje jak: „zgoda wojewody na budowę (...) na obszarze Pomnika Zagłady" czy „zgoda na budowę gazociągu o zasięgu krajowym lub którego budowa wynika z umów międzynarodowych", jakby takie inwestycje były codziennością. Jednak prawdziwą bombą jest konieczność oznaczenia, czy do projektu zostało załączone... „zezwolenie na budowę obiektu jądrowego". Faktycznie, elektrownie jądrowe buduje się w Polsce niemal w każdym ogródku...
By nie tylko krytykować, zaznaczę, że nowy wniosek ma jedną bardzo ważną zaletę. Spis załączników, czyli spis różnych zgód, pozwoleń itp., uświadamia ludziom, jak niewiele – w przeciwieństwie do biurw – mają do powiedzenia na temat dysponowania swoją nieruchomością... W normalnym systemie wystarczyłoby tylko uwzględnić przepis o zachowaniu odległości 4 m od granicy działki oraz zapisy planu przestrzennego zagospodarowania, by móc budować swój dom, sklep lub inny obiekt. Ale my nie żyjemy w normalnym systemie...