Władza zetnie łeb hydrze
Wedle niepotwierdzonych jeszcze poufnych informacji do terrorystycznego zamachu na życie i zdrowie obywatela Jakuba W. użyto niezwykle groźnej substancji złożonej z azotowych produktów, soli mineralnych, barwników żółciowych, śladowych ilości cukru, białka i limfocytów. Oraz wody.
Jednym słowem bronią w rękach bezlitosnego zamachowca okazał się mocz pospolity, czyli uryna. Nie do końca wiadomo – psia, kocia czy ludzka, ale intensywne badania DNA niewątpliwie pozwolą zdemaskować sprawcę. Organy ścigania nie cofną się przed zbadaniem milionów potencjalnych przeciwników ofiary, gdyż obrona obywatela Jakuba W. to dzisiaj polska racja stanu, co ogłosił sam pan premier, a jego minister spraw wewnętrznych wygłosił przy tej okazji wiekopomne słowa – „idziemy po was"! Niech więc drżą przeciwnicy demokracji, tolerancji i cielesności wszelakiej oraz poplecznicy terroryzmu, czyli opozycji.
Do tej pory przeciwnikami władzy byli w Polsce pewni bliźniacy, związkowcy, drogowcy, chłopi, biedni i bezrobotni, i wszyscy niezadowoleni, których szeregi liczą już 75 proc. badanych. Teraz do tej masy trzeba doliczyć milion rodziców broniących swoich dzieci przed postępem i modernizacją, jaką ma być przymusowa edukacja sześciolatków. A także profesorów.
Wrogiem stał się profesor medioznawca, który nie dość gorliwie przejął się losem obywatela oblanego znienacka i podstępnie. Wrogiem okazał się profesor neurochirurg twierdzący, że organy pobierane są od ludzi nie do końca martwych. Wrogiem stał się profesor prezes PAN, ponieważ podstępnie chciał przeprowadzić zamach stanu i doprowadzić do publicznej debaty między ekspertami od wypadków lotniczych. W jego wypadku użyto specśrodków i w pewnej publikacji ujawniono, że zarządza on nieruchomościami, których nabyciem interesują się ciemne, podstępne siły.
Wrogiem numer jeden są profesorowie twierdzący, że oficjalna wersja przyczyn katastrofy smoleńskiej jest pełna niejasności
Wrogiem numer jeden są profesorowie twierdzący, że oficjalna wersja przyczyn katastrofy smoleńskiej jest pełna niejasności
Ale wrogiem numer jeden są profesorowie twierdzący, że oficjalna wersja przyczyn katastrofy smoleńskiej jest pełna luk, dziur i niejasności. A przecież generał Anodina już dawno stwierdziła, że wszystko jest jasne i pijani Polacy dokonali nierozumnej szarży na rosyjskie brzozy, łamiąc w ten sposób wszelkie zasady polsko-radzieckiej przyjaźni i braterstwa.
W mediach zameldowali się od razu zawodowi obrońcy rządu twierdzący, że publikacje naukowe, jakimi legitymują się owi „pseudonaukowcy", nie mogą być żadnym argumentem, bo rządowi specjaliści bez publikacji nie zostali przecież dobrani przypadkowo. Wcześniej zostali poddani ostrej selekcji na wykrywaczach kłamstw i przeszli sprawdzian z postawy zasadniczej – jak strzelać obcasami na widok premiera. Zdali też sprawdzian z dyspozycyjności i żadne amerykańskie przechrzty nie będą nam bruździć i jątrzyć.
Krajowymi dysydentami na uniwersytetach zajmuje się już osobiście pani ober-minister od nauki, która przeprowadzi pacyfikację, stosując zasadę odpowiedzialności zbiorowej. Uczelnie, które same nie zdyscyplinują swoich profesorów, zostaną zbombardowane i zrównane z glebą. Jeżeli chodzi o zachodnich dywersantów, pan inżynier Lasek powoła speckomanda, które wysłane na amerykańskie uniwersytety wykonają swoje zadanie perfekcyjnie. W planach są także działania w Nowej Zelandii, na Galapagos i Ziemi Franciszka Józefa, czyli wszędzie tam, gdzie mogliby się schronić ostatni niepokorni. Łeb hydrze zostanie ścięty i dostarczony Tuskowi na biurko.