Prawo Dzikiego Wschodu: Do prawego
Pewno oczekujecie Państwo, że wyśmieję próbę posłania do szkół sześciolatków? A może oczekujecie Państwo, że wyśmieję rodziców-wsteczników żądających, by dzieci chodziły do szkoły od siódmego roku życia?
Nie – ja się śmieję z tego, że taki „problem" w ogóle istnieje. W normalnym kraju dziecko idzie do szkoły wtedy, gdy poślą je tam rodzice – i „problem" od razu znika. Tylko co wtedy robiliby politycy?
Mamy problem – bo UE domaga się, by prąd i ciepło nie pochodziły z elektrowni węglowych. Z kolei jacyś dziwni „ekolodzy" domagają się, by nie pochodziły też z elektrowni atomowych. Jeszcze inni, by nie pochodziły z wiatraków – bo wiatraki szkodzą ptakom...
Przypomina się historia o Arabie, który był łysy, bo miał dwie żony. Stara wyrywała mu czarne włosy, by był podobniejszy do niej – a młoda wyrywała mu wszystkie siwe... Problem nie tkwi tu jednak w tym, że mamy rozmaitych zwariowanych ekologów i jeszcze bardziej zwariowanych federastów – lecz w tym, że państwo w ogóle ma prawo wtrącać się w to, z czego robi się chleb, prąd albo szmizjerkę. W normalnym kraju zajmują się tym piekarze, krawcowe, a producenci prądu starannie obliczają, czy bardziej opłacalny jest atom czy węgiel; uwzględniając, oczywiście, odszkodowania, jakie trzeba by zapłacić sąsiadom. I wtedy nie ma problemu.
Mamy też „problem" palaczy. Jedni chcą zakazać palenia tytoniu, gdzie się da – i ta sekta na razie jest zwycięska – drudzy chcieliby pozwolić palić, gdzie się da. Pomysł, by w jednych pociągach był zakaz palenia tytoniu, w innych – dozwolony, a w jeszcze innych w jednych wagonach wolno by było palić, a w drugich nie, a w innych wreszcie: w każdym wagonie byłyby przedziały dla palących i niepalących – i pasażerowie głosowaliby noga... pardon: tyłkami, jakie rozwiązanie jest najlepsze – nie mieści się w głowach urzędnikom i politykom. W normalnym kraju po wybudowaniu osiedla patrzy się, gdzie ludzie wydeptują ścieżki – i tam kładzie się chodniki. U nas dyktator-projektant kieruje się swoimi kryteriami – i myśl, by to mieszkańcy...
A dlaczego ludzi traktuje się jak bydło? Bo ludzie pozwalają traktować się jak bydło! Na tym tle pan Brunon K. wygląda na całkiem normalnego.