
Oficjele na górskich szlakach
Eleganckie apartamenty, wyprawy na łowy, odpoczynek w kurortach – to wszystko czekało na prominentów PRL w poniemieckich Sudetach
Tuż po II wojnie światowej pasma górskie Ziem Odzyskanych cieszyły się przez krótki okres niebywałą popularnością. Kasta komunistycznych dygnitarzy mogła tam korzystać z luksusów niewyobrażalnych dla rzeszy robotników i chłopów. Powojenne zachłyśnięcie się Sudetami trwało krótko. Drakońskie przepisy obowiązujące w strefie nadgranicznej w latach 1949–1956 sprawiły, że góry te opustoszały, a poniemiecka infrastruktura zaczęła podupadać. Prymat odzyskały Tatry i Zakopane, a góry dolnośląskie zeszły na drugi plan. Jednak w drugiej połowie lat 40., czyli w okresie odkrywania Sudetów, rejon ten cieszył się wielkim zainteresowaniem Polaków. O ile jednak obywatele musieli przeżywać gehennę w niemiłosiernie przepełnionych pociągach, a potem nocować w spartańskich warunkach w schroniskach górskich, o tyle takich „atrakcji" pozbawieni byli twórcy rodzimego systemu komunistycznego – oni mieli do dyspozycji wszystko, co tylko było im potrzebne na wczasach.
Wille w Kudowie i Karpaczu
Spośród sudeckich kurortów największą popularnością cieszyła się leżąca u podnóża Gór Stołowych Kudowa-Zdrój. Tutaj po wojnie wielokrotnie odpoczywali różni przedstawiciele władz, np. 27 i 28 grudnia 1947 r. – premier Józef Cyrankiewicz, wicepremier Władysław Gomułka i wiceminister obrony narodowej Marian Spychalski. Oprócz nich w Kudowie bywali Bolesław Bierut czy gen. Stanisław Popławski.