
Kto zamordował księdza Jerzego
Jest niemal pewne, że prowadzone w IPN od 11 lat śledztwo nie doprowadzi do skazania zleceniodawców i faktycznych zabójców ks. Jerzego Popiełuszki. Ilekroć planowano przedstawić zarzuty gen. Czesławowi Kiszczakowi, wokół sprawy zaczynały się dziać dziwne rzeczy
Mijał już drugi miesiąc urzędowania rządu Tadeusza Mazowieckiego – pierwszego niekomunistycznego premiera w PRL. Róża Pietruszka na bieżąco śledziła proces zmian politycznych zachodzących w kraju. Jej szczególną uwagę zwracała powołana 17 sierpnia 1989 r. Sejmowa Komisja Nadzwyczajna do Zbadania Działalności MSW, na czele której stanął poseł Obywatelskiego Klubu Parlamentarnego (OKP) Jan Maria Rokita. Z działalnością tej komisji wiązała duże nadzieje i plany.
Dotyczyły one jej męża – byłego wicedyrektora Departamentu IV MSW płk. Adama Pietruszki, który w lutym 1985 r. został skazany na karę 25 lat więzienia w procesie sprawców mordu kapelana „Solidarności" ks. Jerzego Popiełuszki. Wprawdzie w wyniku interwencji Kiszczaka zastosowano wobec niego dwukrotnie (w 1986 r. i 1987 r.) amnestię, ale i tak pułkownik miał przed sobą jeszcze kilka lat za kratkami. Płk Adam Pietruszka przebywał wówczas w Zakładzie Karnym w Barczewie – jednym z najcięższych więzień w Polsce, położonym kilkaset kilometrów od Warszawy. Dla Róży cztery lata, które minęły od skazania męża, były prawdziwym koszmarem. Uciążliwe podróże na widzenia z mężem, dziesiątki urzędowych interwencji, nerwowe wizyty w MSW, setki rozmów, próśb i wysłanych pism – wszystko po to, aby doprowadzić do rewizji wyroku męża, w jej przekonaniu niesłusznie skazanego. Poza tym MSW otoczyło „dyskretną" opieką zarówno ją, jak i jej syna Jarosława. Bezpieka wiedziała, co robi. Podsłuch założony rodzinie Pietruszków miał pomóc zdobyć informacje, które skazany pułkownik przekazał swojej żonie i synowi, jeszcze zanim został aresztowany i trafił do więzienia. Wśród powierzonych sekretów były również dokumenty, notatki i odręczne zapiski.