Ironista z Izraela
Amos Oz czy Etgar Keret należą do kanonu literatury izraelskiej. Leore Dayan swoimi opowiadaniami burzy nasze wyobrażenia o młodych Żydach i tamtejszej współczesnej prozie
Gdyby pójść na którykolwiek dziedziniec uniwersytecki w Polsce i poprosić studentów, by w dwóch zdaniach opisali młodych Izraelczyków, zapewne większość wspomniałaby o obowiązkowej służbie wojskowej i wycieczkach odwiedzających w naszym kraju miejsca upamiętniające Holokaust. A jeśliby zapytać, kto ich zdaniem napisał słowa: „Izraelczycy to najgłupszy naród na świecie", na pewno nie przyszłoby im do głowy, że autorem tego zdania jest 30-latek z Tel Awiwu. A jednak – Leore Dayan w swym debiutanckim zbiorze opowiadań błyskotliwie i z dużą dozą nonszalancji pisze o współczesnym Izraelu. Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że Leore jest... wnukiem Mosze Dayana, izraelskiego ministra obrony, spraw zagranicznych i generała wojny sześciodniowej, bohatera Izraelczyków.
Leore publikuje m.in. w dzienniku „Maariw" i tygodniku „Ha'ir" oraz na stronie internetowej Łalla. Jest także telewizyjnym celebrytą. Podając się za polskiego turystę, wybrał się kiedyś do Ramallah, by popytać... co słychać. Trochę niczym Sacha Baron Cohen, trochę jak Kuba Wojewódzki (lecz dużo młodszy). I takie jak nieoczekiwana wizyta w Ramallah są też jego opowiadania. Ta proza nie zmaga się ani z bolesną historią, ani z wielką polityką. Opowiada o codzienności, sprawach pozornie banalnych, osobistych, wręcz intymnych. Nie ucieka od rzeczywistości Izraela, także tej politycznej, ale w sposób zdystansowany ją filtruje: prześmiewczo, kpiarsko (np. opowiadania „Projekt Cypr", „Kamery zębowe to gówniany interes"), a nawet sięgając po czarny humor („Ostatnia misja żołnierza R."). Konwencja jest żartobliwa, wręcz purnonsensowa, a język – codzienny, z dużą dozą ironii.
Na książkę składa się dziewięć opowiadań (tytuł całego tomu to jednocześnie tytuł ostatniego spośród nich). We wszystkich głównymi bohaterami są młodzi Izraelczycy, a łączy ich to, że... nie bardzo wiedzą, co ze sobą zrobić. Po odbyciu służby wojskowej albo rozpoczynają pracę, którą załatwili im rodzice („Meir Rozental"), albo podejmują takie zajęcie, które jest im obojętne (Miki Gur z „Wierszy o miłości" – pracuje w drukarni, a „w wolnym czasie jest poetą"). Dorosłość ich przerasta, wolą mieszkać przy rodzicach – jak Meir Rozental, który zamieszkał w kontenerze stojącym w rodzinnym ogrodzie, czy jego starsza siostra – 29-latka na garnuszku rodziców, która w swym dziecięcym pokoju nadal pisze pamiętnik! Próby buntu wobec autorytetów czy choćby wobec codziennych rytuałów dla bohaterów kończą się tragicznie („Meir Rozental") lub co najmniej... na oddziale psychiatrycznym. Bohater opowiadania „Ludzie wolą tonąć w morzu" już kolejny raz „odwiedza" szpital psychiatryczny, gdzie trafia na oddział maniakalno-depresyjny. Wykorzystuje ten czas na nawiązywanie znajomości, podrywanie („dziewczyny po próbie samobójczej są najłatwiejsze"), zwiedzanie szpitala (spośród pacjentów tworzy „grupy wycieczkowe", które oprowadza po poszczególnych oddziałach). Kiedy nie przebywa w psychiatryku, pracuje jako ratownik na basenie – „bo to lekka praca. Ratownik nie musi tak naprawdę pracować (...) nie trzeba rozmawiać z ludźmi". No, właśnie: bohaterowie Dayana rzadko ze sobą rozmawiają, a jeśli już, to często nie mówią tego, co naprawdę myślą. Pół biedy, gdy chodzi o paranoika – jak Lior z opowiadania „Kamery zębowe to gówniany interes". Chłopak pracuje w gazecie, niby żyje normalnie. Ale w mieszkaniu ma... tajny tunel w salonie (!), gdzie często się ukrywa. Zwykła wizyta u dentysty kończy się atakiem paranoi. Lior jest przekonany, że dentysta wmontował mu w leczony ząb miniaturową kamerę, która miałaby śledzić wszystko to, co chłopak robi i mówi. By uniknąć totalnej inwigilacji, Lior postanawia kłamać i zachowywać się nieszablonowo: „Nie wiedziałem, od czego dokładnie uciekam, ale wiedziałem, że muszę uciekać". Zapału starcza mu jednak zaledwie na parę godzin. Po kolejnej wizycie u dentysty i „wymontowaniu kamery" po prostu wraca spokojnie do domu.