
Wojna o Mołdawię
Ten niewielki kraj wciśnięty między Rumunię a Ukrainę może stać się zarzewiem kolejnego konfliktu między Unią Europejską a Rosją
Bieżący rok może być kluczowy dla politycznej przyszłości Mołdawii. Separatystyczne Naddniestrze coraz głośniej domaga się jeśli nie niezależności to szerokiej autonomii. Jego śladami podąża autonomiczna republika Gagauzja, której mieszkańcy w niedawnym referendum jednoznacznie opowiedzieli się za Unią Celną z Rosją, Białorusią i Kazachstanem.
Kiszyniów się nie spieszy
Przedstawiciele Unii Europejskiej, którzy mają teraz na głowie rewolucję na Ukrainie, coraz mocniej naciskają na władze w Kiszyniowie, aby ratyfikowały umowę stowarzyszeniową z Brukselą. Przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy stwierdził niedawno, że umowa z UE może być równoległa z umową handlową z Rosją. Może to świadczyć, że społeczne nastroje w Mołdawii są znacznie bardziej prorosyjskie niż w sąsiedniej Ukrainie.
Unia Europejska stara się też pozyskać Kiszyniów pod względem gospodarczym. Rumunia zapewnia, że jest w stanie pokryć całość mołdawskiego zapotrzebowania na gaz i energię elektryczną, co oczywiście musiałoby się wiązać ze wsparciem Brukseli. Tymczasem prozachodnie ugrupowania polityczne już przygotowują się do wyborów parlamentarnych. Zarówno lider partii liberalno-demokratycznej PLDM Vlad Filat oraz przywódca demokratów z PD Marian Lupu zapowiedzieli, że nie myślą jednak o wspólnej koalicji, lecz wystartują do wyborów samodzielnie. Największym zagrożeniem jest główna siła opozycji – Partia Komunistów.
Nie gaśnie bunt w poszczególnych regionach autonomicznych tego niewielkiego państwa. Choć liderzy polityczni ugrupowań, które dążą do samorządności, lubią powoływać się na przykłady europejskie – np. casus autonomii Katalonii w Hiszpanii – to analitycy nie mają wątpliwości, że w realizacji niepodległościowych aspiracji mają spory udział służby specjalne Kremla.
W styczniu donośnym głosem wypowiedziały się władze Tyraspola, aby w ciągu miesiąca Mołdawia wycofała z Naddniestrza wszystkich przedstawicieli władz lokalnych i policji z miasta Bendery, leżącego w strefie bezpieczeństwa pozostającej faktycznie pod kontrolą separatystów. Rząd naturalnie odmówił zadośćuczynienia tym żądaniom. Niemniej premier Mołdawii Iurie Leanca potwierdził, że Kiszyniów myśli o nadaniu regionowi szerokiej autonomii, ale wyłącznie w ramach państwa mołdawskiego, które podtrzymuje swoje europejskie aspiracje.
Niespokojna Gagauzja
Tymczasem jeszcze gorsze wiadomości dla polityków w stolicy doszły z autonomicznej republiki Gagauzja. Podczas zorganizowanego tam plebiscytu, mającego pokazać aktualne nastroje społeczne, aż 98,5 proc. wyborców opowiedziało się za związkiem z rosyjską Unią Celną, a zaledwie 1 proc. – za umową stowarzyszeniową z Unią Europejską. Frekwencja przy urnach była bardzo wysoka i przekroczyła 70 proc.
Mimo że podczas referendum nie dopuszczono obserwatorów z rosyjskich organizacji pozarządowych, obserwatorzy zachodni (m.in. z Polski, Belgii i Węgier) potwierdzili prawidłowy przebieg plebiscytu. Warto pamiętać, że podczas ubiegłorocznego szczytu w Wilnie Mołdawia parafowała umowę stowarzyszeniową z Unią, a więc są to polityczne działania zmierzające do zatrzymania procesu integracji.
O Mołdawię zaciekle walczy Rumunia, która w integracji tego kraju z Unią widzi swój interes. W zeszłym roku Sąd Konstytucyjny nadał językowi rumuńskiemu status oficjalnego języka urzędowego. Dlatego po ewentualnej integracji Mołdawia mogłaby zostać wchłonięta przez swoich zachodnich sąsiadów. Moskwa natomiast oddziałuje na politykę w tym kraju poprzez oba zwaśnione regiony oraz sankcje ekonomiczne. Jak do tej pory, bardzo skutecznie.
Najbardziej w gospodarkę tego kraju uderza rosyjskie embargo na tamtejsze produkty, przede wszystkim wina. W Gagauzji – regionie położonym najbardziej na południe, zajmującym 5 proc. terytorium Mołdawii – aż 60 proc. PKB wytwarza właśnie przemysł winiarski. Dlatego mieszkańcom tego kraju tak bardzo zależy na dobrych relacjach z Rosją, która jest jednym z głównych rynków zbytu dla winiarzy. Rosyjskie embargo nie dotyczy wyłącznie Naddniestrza (dwukrotnie większy region od Gagauzji).