Marzeniem Monaghana był od zawsze duży katolicki uniwersytet kształcący przyszłe elity kraju. Już wcześniej stworzył szkołę prawniczą Ave Maria School of Law i Ave Maria College. W 2002 r. powstał zaś Ave Maria University. Wówczas władze hrabstwa Collier na Florydzie zaoferowały mu sporą część gruntów na nowe inwestycje. Wraz z deweloperem postanowił więc stworzyć coś więcej – katolickie miasto przyciągające osadników, którzy chcą rozpocząć nowe życie i oprzeć swą przyszłość na tradycyjnych wartościach.

Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Na Florydę z całego kraju zaczęli napływać mieszkańcy i inwestorzy. Wkrótce powstał Ave Maria Mutual Funds, fundusz oparty na inwestycjach zgodnych z etyką katolicką, aby rodziny miały gdzie oszczędzać. Rozpoczęto też budowę nowych osiedli, wznoszonych nie tylko przez Monaghana. Jeden z deweloperów buduje 1500 domów jednorodzinnych. Docelowo w Ave Maria ma powstać co najmniej 11 tys. domów. Lokalne władze i okoliczni mieszkańcy są zachwyceni. Ta jałowa ziemia zaczęła ożywać.

W centrum miasta znajduje się oczywiście kościół, szkoły, sklepy i punkty usługowe. Co najważniejsze, jest tu miło i bezpiecznie. – Mam tutaj wszystko, czego potrzebuję, to niesamowite miejsce do życia – przyznaje jeden z mieszkańców, który ma za sobą 25 lat życia na Wschodnim Wybrzeżu. Nowe domy kosztują 190–300 tys. dolarów, ale działki są duże: 1900–4000 metrów kwadratowych. Typowe miejsce dla rodzin.

Wojna o wartości

– Uważam, że moja wiara wpływa na hierarchię celów, które obieram. Moje priorytety są przede wszystkim duchowe, potem społeczne, a na końcu fizyczne czy finansowe – przyznaje Monaghan. – Moja wiara była testowana wielokrotnie – dodaje. Już na samym początku powstawania miasta Ave Maria inicjatywa została zaatakowana przez aktywistów z Amerykańskiej Ligi Swobód Obywatelskich (American Civil Liberties Union – ACLU). Zarzucali Monaghanowi, że łamie prawo wyboru i ogranicza wolność gospodarczą, bo w Ave Maria obowiązuje zakaz sprzedaży środków antykoncepcyjnych i pornografii. Przedsiębiorca miał też do czynienia z ekologami. W marcu 2007 r. organizacja Obrońcy Dzikiego Życia oskarżyła deweloperów, że niszczą naturalne środowisko dzikiej pantery.

Kłopotów z lewakami biznesmen doświadczał także dużo wcześniej. W 1989 r. Narodowa Organizacja Kobiet wezwała do bojkotu Domino's Pizza, bo jej właściciel potępiał aborcję. Bojkot nie przyniósł jednak żadnego skutku. Później firma została oskarżona o dyskryminację, ponieważ Monaghan zaoferował pracownikom takie ubezpieczenie zdrowotne, które wykluczało refundację aborcji i środków antykoncepcyjnych. Sprawę wniosło 45 pracowników pełnoetatowych i 44 dorywczych. Domagali się wypłaty 200 tys. dolarów odszkodowania, ale ostatecznie sąd orzekł, że oskarżony ze względu na swoje przekonania miał prawo oferować wybrany wariant ubezpieczenia, a pracownicy się na to godzili.

Niedawno Thomas Monaghan ogłosił, że co najmniej połowę majątku rozda ubogim. Nie ma innego wyjścia. Ma cztery córki, więc tak naprawdę nie ma kto odziedziczyć jego fortuny (inna sprawa, że panny Monaghan to dobre partie). Hojność miliardera jest jednak motywowana czym innym. – Jestem katolikiem i wiem, że nie mogę niczego zabrać na tamten świat. Moją intencją zawsze było jak najlepsze wykorzystanie środków, których posiadaniem zostałem pobłogosławiony – wyznaje biznesmen.

Szacunki mówią, że do tej pory nawet 90–95 proc. swoich zysków zainwestował w długoterminowe przedsięwzięcia charytatywne. Monaghan przeniósł się na Florydę, ale od czasu do czasu dogląda interesów w innych regionach kraju. To niespokojny duch, nie może usiedzieć w miejscu. Niedaleko Ann Arbor buduje park biurowy o powierzchni miliona metrów kwadratowych. Zapowiada też, że jego sieć Gyrene Burger przebije popularnością Domino's Pizza i będzie miała 20 tys. lokali. Pozostaje także niezrównanym optymistą. – Moi lekarze mówią, że dożyję setki – podkreśla. Można się więc spodziewać, że Tom Monaghan zarówno w biznesie, jak i w filantropii nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.