Fiat od tylu lat
40 lat po inwestycjach Fiata w Polsce wciąż klepiemy prostą blachę.
Żyjemy nadzieją, że Volkswagen wybuduje może przy niemieckiej granicy montownię furgonetek, co skompensuje zwijanie się Scanii z Pomorza. Podczas gdy inne kraje Grupy Wyszehradzkiej montują zaawansowane technologicznie modele Audi i VW, a zniemczona Skoda podbija świat, my montujemy najprostsze modele małolitrażowe. Podobno wicepremier Piechociński walczy o to, aby Fiat montował nowy model w Tychach. Tylko że rząd Tuska pozamieniał lancie Fiata na audi A6 i A8, a rodzina premiera jeździ partyjną japońską toyotą. Jaki sygnał daje to Włochom? Chyba że 2,7 mld zł wydane na pendolino montowane w byłej fabryce Fiat Ferroviaria w Savigliano to innowacyjny offset naszego rządu? Skoro dajemy pracę włoskim inżynierom i technikom, to powinniśmy zażądać od Fiata co najmniej fabryki ferrari (w byłym NRD montują przecież porsche). Mamy pewne tradycje. Już w latach 60. Pan Samochodzik sklepał amfibię na bazie rozbitego ferrari 410 superamerica. A kolor czerwony jest u nas wciąż modny. Niestety, piewców skoku cywilizacyjnego może zmartwić niedawne zamknięcie salonu Ferrari w centrum Warszawy. Podobno nie ma rynku. Czy zamiast montowania ferrari powrócimy do zbierania owoców we włoskiej Foggii?