Korowód celebrytów
Nasi politycy potraktują eurowybory jako okazję do „nawalanki” mającej przynieść doraźne efekty wyłącznie na krajowym podwórku. Warto przyjrzeć się tej „osobliwej menażerii”
Drugim beneficjentem całej sytuacji może być Kongres Nowej Prawicy, który jako jedyny idzie do PE z europejskim programem. Co prawda, jest to w gruncie rzeczy program antyeuropejski – jasne przesłanie, że chcemy wsiąść na tę łódź tylko po to, żeby wybijać dziury w jej dnie. Ale jest to chociaż postulat związany z prawdziwym celem tej kampanii. W kwietniu sondaże wskazywały na możliwość przekroczenia przez KNP progu wyborczego. Być może głosowaniem na RN lub KNP część wyborców będzie chciała skarcić PiS – tyleż za politykę wschodnią, co zbyt narcystyczną pewność siebie posłów Hofmana i Błaszczaka.
Jedno wydaje się pewne: jeżeli ktoś oczekuje, że polscy kandydaci mają przemyślany program rozsądnego zmieniania Unii od wewnątrz na lepsze – nie powinien wiązać z majowymi wyborami zbyt dużych nadziei. Nie potrafią uporządkować własnego kraju, trudno się zatem spodziewać, że przyczynią się do uporządkowania Unii Europejskiej. ν