Wyścig szczurów
Młodzi Polacy nie chcą wyjeżdżać za granicę, by tam harować. Chcą harować w Polsce. Nie godzą się tylko, by rząd zabierał im trzy czwarte zarobionych pieniędzy i dawał tym, którym harować się nie chce
Teraz to praktyczne pytanie: „Czy można wygrać wybory, obiecując ludziom, że będzie panował wyścig szczurów?”. Na moje spotkania przychodzą dziesiątki tysięcy młodych ludzi, którzy nie chcą wyjeżdżać za granicę, by tam harować. Chcą harować tu, w Polsce, nie godzą się tylko na to, by rząd zabierał im trzy czwarte zarobionych pieniędzy i dawał tym, którym harować się nie chce!
Jednocześnie wyraźnie widać zręby starej Polski: ludzi, którzy chcą żyć byle jak, nie pracując zbyt intensywnie. Mówię im: „Patrzcie, na placu wyrósł supermarket. Od razu przy nim powstał sklep z bronią myśliwską, sklep z wiązaniami narciarskimi i ci ludzie robią obok supermarketu spore pieniądze!”. A oni odpowiadają: „Mój ojciec sprzedawał na tym placu bułeczki i ja też chcę godnie żyć, sprzedając bułeczki. Trzeba tylko zakazać temu supermarketowi sprzedawania bułeczek tańszych o 10 groszy, świeżych i wypiekanych na miejscu”.
Spor powinny rozstrzygnąć kobiety. Nie ci, co robią stare bułeczki, i nie ci, co robią świeże, tańsze bułeczki, tylko kobiety, które je kupują. Problem polega na tym, że one mają dobre serca i gotowe są „dla utrzymania miejsc pracy” godzić się na to, by ich dzieci jadły bułeczki mniej świeże.
Jeśli dopuścimy do głosowania kartkami wyborczymi, to możemy przegrać. Gdy natomiast te kobiety mają te bułeczki przed sobą i podejmują decyzję, wygrzebując grosiki z portmonetek – na pewno wygramy! Dlatego tak ważne jest, żeby decyzje gospodarcze podejmował rynek, a nie politycy. Ale politycy też są ludźmi. Chcą władzy. A wielkim władcą jest ten polityk, który ma pod sobą rzesze urzędników, zakazujących i nakazujących...
Odpowiedź jest prosta: jedynie przywrócenie monarchii umożliwi wyjście z tego zaklętego kręgu. Dziedziczny władca nie musi pokazywać, że ma władzę – każdy wie, że on ją ma z racji urodzenia. Dziedziczny władca nie będzie wynajmował tysięcy urzędników – musiałby im płacić, a lepiej wydać te pieniądze na budowę pałacyku dla swojej kochanki. I oczywiście poniżej godności władcy z bożej łaski jest zajmowanie się tym, co robią piekarze i szewcy!
W demokracji utrzymanie wolnego rynku jest niemożliwe. Stany Zjednoczone, a nawet Szwajcaria są tego dobitnym przykładem. Pora wyciągnąć z tego wnioski!