Samoobrona biznesu
Każda firma może skutecznie dbać o swoje interesy, monitorując zmiany w prawie, reagując na modyfikacje przepisów, a nawet zawczasu postulując dostosowanie regulacji do własnych potrzeb
Ponad 90 proc. stanowionego dziś prawa powstaje w Brukseli, a na twoje miejsce jako przedsiębiorcy czyha rzesza konkurentów i wielkich firm, które chcą cię wyprzeć rynku. Bądź czujny i aktywny. W przeciwnym razie możesz podzielić los tysięcy firm, które wypadły z obiegu, bo przespały zmianę warunków prowadzenia biznesu i nie były w stanie szybko dostosować się do nowych wymogów.
Wiele lat temu, gdy wszyscy Polacy uwierzyli, że mogą mieć w końcu wymarzone mieszkanie, a banki udzielały kredytu każdemu, kto miał głowę, dwie ręce i nogi, pieniądze płynęły strumieniem z banków do kieszeni klientów i z kieszeni klientów do deweloperów. Sęk w tym, że najlepiej wiodło się małym placówkom wyspecjalizowanym w udzielaniu kredytów denominowanych we frankach szwajcarskich. Frank był wtedy tani jak barszcz, a kredyt w walucie – kilkakrotnie tańszy od złotówkowego.
Nie spodobało się to największym pięciu bankom, które miały nadwyżki narodowej waluty i już wtedy kombinowały, jak wszystkich klientów z rynku zapędzić do siebie. Zaangażowały więc organizację zrzeszającą banki, która wymusiła na nadzorze finansowym wydanie rekomendacji o zakazie udzielania kredytów w walutach.
Wśród konkurencji zawrzało. Mniejsze instytucje zareagowały jednak błyskawicznie. W kilku profesjonalnych instytutach spraw publicznych zamówiły analizy, jak to wpłynie na rynek. W badaniach opinii publicznej zapytały konsumentów, co o tym sądzą. Postarały się też o opinię ekonomistów z zagranicy. Okazało się, że każdy klient, który będzie musiał się zadłużyć w złotówkach, zapłaci za kredyt więcej o tyle, ile kosztuje wyposażenie kuchni i łazienki. Dodatkowo wykazano, że nowe przepisy w jawny sposób ograniczają wolność gospodarczą. Nadzór na kilka lat wycofał się z regulacji.
Nie zawsze jednak przedsiębiorcy reagują na czas. Ostatnio najwyraźniej przespali sprawę, czego dowodem jest zakaz sprzedaży żywności wędzonej w sposób tradycyjny. Nasi przedsiębiorcy nie wiedzieli, że szykuje się taka zmiana w prawie, podyktowana zmieniającymi się normami europejskimi, nie spodziewali się, że zostanie wprowadzona tak szybko, a co najgorsze – zupełnie nie wiedzieli, jak na to wszystko zareagować.
Efekt jest taki, że przedsiębiorczy Łotysze mogą nadal wędzić swoje ryby w tradycyjny sposób, a polski rynek przejmą zagraniczne firmy dodające do mięsa chemiczny aromat o smaku wędzonki oraz wielkie koncerny spożywcze, których produkty mają imitować żywność, do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni od stuleci!
Trudno o bardziej rażący przykład nieporadności. Dlatego poniżej radzimy, w jaki sposób walczyć o swoje na stale zmieniającym się rynku i jak reagować na pomysły złych regulacji.
1. Monitoruj zmiany
Jeśli nie chcesz być zaskakiwany zmianami w branży, w której funkcjonuje twoja firma, musisz trzymać rękę na pulsie. Rozczarujemy cię – nie oznacza to śledzenia wieczornych wiadomości. Media głównego nurtu zwykle informują o sprawie, gdy jest już za późno. Musisz czytać specjalistyczną prasę, także w internecie, i wsłuchiwać się w wieści z Brukseli. Wymieniaj się informacjami i śledź trendy. Nie ignoruj sygnałów ostrzegawczych i pamiętaj, że wszelkie zmiany w prawie przygotowuje się lata przed wcieleniem ich w życie.
2. Zapisz się do związku branżowego
Razem raźniej. Jeśli nie masz czasu sam dbać o swoje o interesy albo nie stać cię na to, by zlecić komuś monitorowanie kwestii, które są kluczowe z punktu widzenia twojego biznesu, zapisz się do związku branżowego albo stowarzyszenia skupiającego firmy podobne do twojej. Jest to o tyle dobre rozwiązanie, że oszczędza koszty i umożliwia dostęp do wielu usług dodatkowych (takich jak doradztwo, uczestnictwo w konferencjach czy misjach handlowych), a ponadto w razie działań legislacyjnych związek ma większą siłę oddziaływania niż pojedynczy petent.