Najnowsza interwencja Uważam Rze

Tu i teraz

Zdaniem ekspertow rzadowy pomysl na elementarz wprowadzi edukacyjny monopol i spowoduje obnizenie poziomu nauczania

Rząd bierze rynek

Emilia Kunikowska

Już we wrześniu tego roku wszyscy uczniowie pierwszych klas dostaną darmowy podręcznik od Ministerstwa Edukacji Narodowej. Idea niby słuszna, ale wygląda na to, że przeprowadzona nieudolnie

Podręczniki to najbardziej dochodowy segment rynku książek. W zależności od metody liczenia jego wartość wynosi od 840 mln zł do 1,3 mld zł rocznie (jeśli uwzględnimy 35-procentową marżę dystrybutorów). Dlatego zapowiedź wprowadzenia rządowego podręcznika do nauczania początkowego, o którym mówi nowelizacja ustawy oświatowej, wzbudziła niepokój wielu środowisk, zwłaszcza wydawców edukacyjnych. Według nich pomysł ten będzie miał negatywne skutki nie tylko dla polskiej gospodarki i rynku pracy, ale także dla systemu kształcenia. Ich zdanie podzielają nauczyciele i niezależni eksperci.

Pomoc dla rodziców...

Na pierwszy rzut oka idea wydaje się szczytna. Joanna Kluzik-Rostkowska, minister edukacji narodowej, w trosce o kieszenie rodziców chce wprowadzić od nowego roku szkolnego bezpłatny elementarz dla wszystkich pierwszoklasistów. Podręcznik ma mieć cztery części: polonistyczną, matematyczną, przyrodniczą i społeczną. Ma być także podzielony w taki sposób, by dzieci nie musiały za dużo dźwigać. Analogiczny podręcznik dla starszych klas ma zostać wprowadzony w kolejnych latach: dla klasy drugiej w 2015 r., dla trzeciej w 2016 r. Do 2017 r. wszyscy uczniowie szkoły podstawowej i gimnazjalnej dostaną darmowe podręczniki. Mają być wieloletnie i jako własność szkoły powinny służyć kolejnym rocznikom.

O pomyśle pani minister poinformowano już w styczniu. Potem bardzo szybko napisano projekt nowelizacji ustawy o systemie oświaty i wysłano go do rządowych prawników. Potem za nowelizacją głosowały zgodnie wszystkie partie. Dzisiaj prace nad całą ustawą są na tyle zaawansowane, że nie ma możliwości wycofania się z projektu. Od samego początku jednym z gorących orędowników nowych rozwiązań był Donald Tusk. „Naszą troską jest ograniczenie kosztów rodziców. Koszt produkcji podręcznika dla pierwszoklasistów nie powinien przekroczyć 10 mln zł. Dzisiaj rodzice wydają blisko 140 mln zł. Nie można dłużej tolerować tego mechanizmu. Nie ma żadnych potrzeb merytorycznych i dydaktycznych, aby ten system musiał być kontynuowany” – mówił premier na lutowej konferencji prasowej. Wtórowała mu Joanna Kluzik-Rostkowska: „Czas najwyższy dokonać znaczących zmian na rynku podręczników. Z ostatniego raportu GUS wynika, że 15 proc. rodzin wielodzietnych w Polsce przyznaje, że nie jest w stanie kupić swoim dzieciom podręczników. Musimy się skupić na kondycji polskich rodzin”.

Generalnie wydawcy uważają, że sama idea nie jest zła, ale powinna być inaczej wdrożona. W większości rozwiniętych krajów UE o wysokim poziomie edukacji uczniowie otrzymują darmowe podręczniki, ale ich przygotowaniem zajmują się profesjonalne wydawnictwa, a nie rząd. – Trudno uwierzyć w zapewnienia, że decyzja o wydaniu darmowego obowiązkowego podręcznika podyktowana została troską o dobro dzieci i rodziców, a także o jakość polskiego szkolnictwa. Gdyby ministerstwem rzeczywiście kierowała troska o portfele rodziców, powróciłoby do sprawdzonej metody finansowania podręczników tym, którzy naprawdę tego potrzebują – mówi Agnieszka Ostapowicz, dyrektor wydawnictwa edukacyjnego Żak.

...i śmierć dla małych
wydawnictw

Wygląda na to, że wprowadzenie do szkół rządowego podręcznika odbędzie się kosztem sektora wydawniczego i będzie miało fatalny wpływ na zatrudnienie w wydawnictwach, księgarniach i firmach poligraficznych, gdzie pracę straci nie mniej niż kilka tysięcy osób, główne autorów, redaktorów, korektorów, sprzedawców i drukarzy. Obawy wydawców i niezależnych organizacji przedsiębiorców już zaczęły się potwierdzać. 19 maja Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne zapowiedziały grupowe zwolnienia pracowników.

Obecnie rynek książki szkolnej obsługuje około 80 podmiotów. Około 90 proc. rynku jest opanowane przez dziesięciu wydawców, a dwie trzecie przez pięciu największych, z czego Nowa Era oraz Wydawnictwa Szkolne i Pedagogiczne kontrolują ponad połowę. O ile duże podmioty z bogatą ofertą produktów (książki dla wszystkich poziomów nauczania) jakoś sobie poradzą, o tyle mali wydawcy specjalizujący się w podręcznikach dla klas I–III mogą mieć duże problemy.

Poprzednia
1 2 3

Wstępniak

Materiał Partnera

Jak wdrożyć SAP S/4HANA?

Nowoczesne systemy informatyczne to podstawa dobrze działającego i innowacyjnego przedsiębiorstwa. Dla wielu firm wyzwaniem nie jest wybór systemu ERP, ale jego wdrożenie. Dlaczego? Musi być...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Artur Osiecki

Brexit mobilizuje regiony

Województwa chcą przyspieszyć realizację nowych programów regionalnych zarówno ze względu na zbliżający się przegląd unijny, jak i potencjalne negatywne konsekwencje wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej

Piotr BOŻEJEWICZ

Może i koniec, ale nie świata

• TAKO RZECZE [P] •Skoro Obama nawet w części nie okazał się takim cudotwórcą, jak przepowiadali eksperci, to czemu Trump miałby być taki groźny, jak go malują ci sami ludzie?