Wywiadowca pilnie potrzebny
Coraz więcej rodzimych firm deklaruje, że chciałoby korzystać z możliwości, jakie daje prowadzenie wywiadu gospodarczego. Problem w tym, że w polskim wydaniu bardziej przypomina on nielegalne szpiegostwo
Żyjemy w czasach, które przez wielu specjalistów określane są erą wywiadu gospodarczego. Tak jest na świecie od prawie 20 lat. Dzisiaj każda szanująca się firma, która chce walczyć o swoją pozycję na rynku, jest zainteresowana tym, aby mieć u siebie wyspecjalizowaną komórkę albo korzystać z pomocy profesjonalistów w zakresie wywiadu gospodarczego. Dzieje się tak przede wszystkim w branży zbrojeniowej, informatycznej, motoryzacyjnej, maszynowej, chemicznej i farmaceutycznej. Szefowie amerykańskich firm mawiają nawet, że aby dzisiaj przetrwać na rynku, profesjonalny wywiad gospodarczy jest niezbędny.
Wywiad gospodarczy jest czymś więcej niż tylko zwykłym zbieraniem podstawowych informacji o konkurencji. W jego profesjonalnym rozumieniu są to wszelkie sposoby gromadzenia, przetwarzania, analizowania i dystrybucji informacji w firmie. Prowadzony jest legalnymi metodami i środkami, a jego celem jest wspieranie procesu zarządzania. Służyć ma przede wszystkim zdobyciu, utrzymaniu bądź powiększeniu przewagi nad konkurentami. Ocenia się, że dzisiaj od 85 do 95 proc. informacji, jakie potrzebne są firmie do jej bieżącej działalności na rynku, na którym funkcjonuje, jest dostępna w otwartych, publicznych źródłach danych. Problemem nie jest zatem dostęp do informacji, ale to, które z nich mogą być dla danej firmy kluczowe dla jej funkcjonowania. Taka właśnie umiejętność oceny dostępnych informacji jest w przypadku wywiadu gospodarczego decydującym czynnikiem. Ci, którzy objawiają talent i umiejętności w tym zakresie, mogą liczyć dzisiaj na dobre zatrudnienie lub lukratywny kontrakt na swoje usługi. Według przeprowadzonych przez amerykański Global Intelligence Alliance (GIA) badań, obecnie aż 76 proc. wielkich i średnich firm na świecie systematycznie korzysta z rezultatów wywiadu gospodarczego, a aż 93 proc. przyznaje się, że korzysta z niego doraźnie. Firmy, które korzystają z wywiadu gospodarczego systematycznie też zwiększają pulę swoich budżetowych środków na jego prowadzenie.
W XXI wieku wywiad gospodarczy staje się jednym z żelaznych elementów zarządzania firmą, zwłaszcza jeśli ma ona ugruntowaną i mocną pozycje na rynku, na którym jest obecna. W wielkich firmach i korporacjach panuje nawet przekonanie, że w związku z rosnącą dynamiką rozwoju i globalizacją rynku znaczenie wywiadu gospodarczego wzrośnie jeszcze bardziej.
Szpiegostwo zamiast wywiadu
W przypadku rynku polskiego wywiad gospodarczy dość często przeradza się w typowe szpiegostwo przemysłowe, które różni się od klasycznego wywiadu przede wszystkim tym, że korzysta z nielegalnych środków. Wiele polskich firm, sięgając po typowe narzędzia szpiegostwa przemysłowego, weszło w związku z tym w konflikt z prawem, albo się o to poważnie otarło. Pierwszym poważnym sygnałem tego zjawiska na polskim rynku była sytuacja, do jakiej doszło w roku 2004. Wtedy to grupa inżynierów z firmy Fazos S.A., należącej do giełdowej grupy Famur, odeszła do konkurencyjnego przedsiębiorstwa, skuszona dużo wyższą gażą. Ale odchodząc z Fazosu inżynierowie zabrali ze swoich biur projekty i programy komputerowe, opracowane w tej firmie. Szefowie Fazosu kilka dni później zgłosili sprawę na policję, a potem złożyli formalne doniesienie do prokuratury. Ta wszczęła niebawem śledztwo. Po dwóch latach, w maju 2006 r. inżynierom postawiono zarzuty ujawnienia i wykorzystania informacji, z jakimi zapoznali się w związku z wykonywana pracą w Fazosie. Prokuratura zarzuciła im także, że dokonali przeróbek dokumentacji technicznej poprzez usunięcie rysunków należących do właściciela praw autorskich i wstawienia danych nowego pracodawcy, naruszenia praw autorskich poprzez skopiowanie na nośniki komputerowe rysunków dokumentacji technicznej, uzyskania bez zgody cudzego programu komputerowego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej oraz zarzuty paserstwa. Zarzuty postawione inżynierom przez prokuraturę były obwarowane w polskim Kodeksie karnym jedynie karą pięciu lat pozbawienia wolności. Najbardziej znamienne było jednak to, że w grupie oskarżonych o dokonanie kradzieży własności intelektualnej i myśli technicznej znalazł się były pracownik Fazosu, który przez wiele lat był prokurentem i pełnomocnikiem zarządu spółki do spraw projektów technicznych. A więc był osobą, która była odpowiedzialna za ochronę tego, nad czym firma pracowała przez wiele lat w ramach swoich programów badawczo-rozwojowych. Straty, jakie poniósł Fazos w wyniku działania szpiegów-inżynierów, sięgały milionów złotych. Firma starała się zresztą unikać tematu faktycznych niedoborów jakie poniosła, aby jeszcze bardziej nie pogorszyć swojego i tak nadszarpniętego wizerunku.