
Radzę omiń, czyli portret gminy cudu
Stare żydowskie powiedzenie mówi, że biznes jest wtedy, gdy korzysta dwóch, bo gdy korzysta jeden, to wtedy jest geszeft. W Radzyminie wiadomo, kto nie korzysta: mieszkańcy
Gdyby zainteresowania i problemy mieszkańców Polski opisać przez najważniejsze newsy, to okazałoby się, że ludzie żyją tym, co robią premier i były premier, kto z kim wojuje i komu słupki poparcia rosną lub maleją. Oprócz tego byłaby Warszawa, czasem Gdańsk czy Kraków, a reszta kraju tylko przy okazji potopu, gradobicia oraz gwałtu i morderstwa.
Prawda jest jednak taka, że poza gwałtami i morderstwami ludzi interesuje tylko to, kto z kim i dlaczego albo za ile, co się dzieje w świecie jednego czy drugiego serialu lub w trakcie tańca z sedesami. I czy wreszcie będzie we wsi chodnik i załatają dziury.
Prawdziwa Polska to świat odległy od Alei Ujazdowskich, Wiejskiej i Krakowskiego Przedmieścia. To świat (zawsze głównych) ulic Jana Pawła II i Piłsudskiego oraz wylotówek w kierunku czegoś większego: Wołomińskiej, Krakowskiej czy Gdańskiej.
25 km na północny wschód od Pałacu Kultury i Nauki, niegdyś im. Stalina, znajduje się gmina cudu. Gdyby nagle jakimś cudem zniknęły wszelkie o niej informacje, a pozostały tylko wypowiedzi obecnego burmistrza, wtedy Radzymin zostałby zredukowany do bitwy 1920 r. i wizyty Jana Pawła II w 1999 r. Nic więcej. Na szczęście przy okazji zapomniano by o ludowej etymologii nazwy miasta – „radzę omiń”. Gmina Radzymin liczy jakieś 25 tys. mieszkańców i zajmuje powierzchnię prawie 130 km kw., czyli dość przeciętne miejsce na samorządowej mapie Polski.