Pełna kontrola
Obecna generacja „piątki" odeszła – na szczęście – od kontrowersyjnej stylizacji Chrisa Bangla. To dobrze. Sportowa limuzyna nie powinna wywoływać skojarzeń z pancernym okrętem. Samochód został wizualnie odchudzony i nabrał smukłych, drapieżnych linii. W przeciwieństwie do swoich poprzedników – ten model szybko się nie zestarzeje.
O jakości użytych w środku materiałów czy ich spasowaniu – nie ma co się rozpisywać. Jest tak, jak być powinno, czyli na absolutnie najwyższym poziomie. Wnętrze zaprojektowane jest bardzo przemyślanie, a obsługi wielkiej ilości elektronicznych funkcji można nauczyć się dosłownie w kilka minut. Olbrzymi postęp, jeżeli się pamięta pierwszą odsłonę systemu kontroli multimediów iDrive. Jedyne, nad czym firma BMW musi jeszcze popracować, to system dotykowego wpisywania liter w nawigacji oraz przeglądarce internetowej. Rozpoznawanie przez komputer pokładowy poszczególnych znaków pozostawia co nieco do życzenia. Szczęśliwie – do korzystania z tego rozwiązania nikt nie zmusza i jeśli chcemy możemy w dalszym ciągu wpisywać litery za pomocą centralnego pokrętła.
Serce pojazdu to sześciocylindrowa jednostka o pojemności trzech litrów, mocy 306 KM i momencie obrotowym wynoszącym aż 400 Nm. Do setki BMW 535i dochodzi w 5,6 sekundy i nie przestaje się rozpędzać aż elektroniczny ogranicznik nie powie „dość" przy 250 km/h. Ośmiostopniowa przekładnia pracuje wręcz perfekcyjnie – zmiany biegów są niemal niewyczuwalne. Oczywiście – nie ma nic za darmo. Samochód lubi jeść i często jest głodny. Odwiedziny na stacji paliw co drugi, trzeci dzień należy uznać za normę.
Nie jest przypadkiem, że „piątka" jest uważana za jedną z najlepiej prowadzących się limuzyn świata. To zdanie jest podwójnie prawdziwe dla wyposażonych w napęd na cztery koła wersji x-Drive. Niewiele innych samochodów daje tak dużą przyjemność z jazdy. Pewnie dlatego widzi się ich tak dużo na drogach. W tym roku BMW 5 otrzymał prestiżową nagrodę Fleet Derby 2014. Oznacza to, że jest najchętniej kupowaną przez przedsiębiorców maszyną kategorii Segment E Premium. Nic dziwnego. Samochód wydaje się być stworzony dla właśnie tej grupy ludzi. Choć pasażerom będzie bez wątpienia przyjemnie i komfortowo, to auto zaprojektowano z myślą o potrzebach jednego człowieka – kierowcy. To nie jest limuzyna, którą prowadzi szofer. To jest maszyna dla człowieka, który musi mieć pełną i niepodzielną kontrolę nad każdym aspektem podróży.
Taką właśnie kontrolę zapewnia m.in. możliwość wyboru czterech różnych ustawień samochodu – od „comfort +", służącego do w pełni relaksacyjnego stania w korkach, aż do „sport +", znoszącego wszystkie elektroniczne ograniczenia. Jest także tryb Eco Pro – dedykowany w założeniu oszczędzaniu paliwa. Czy przydatny? Chyba tylko przy złym planowaniu podróży, gdy jedziemy przez zabitą dechami głuszę i modlimy się by dojechać do najbliższej stacji...
Na koniec muszę wspomnieć o mojej ulubionej opcji, zamieniającej pojazd w namiastkę samolotu bojowego. Mam na myśli wyświetlacz HUD (dostępny dodatkowo za 7048 złotych), pokazujący bezpośrednio na przedniej szybie prędkość podróży, ograniczenia obowiązujące na danym odcinku i wskazówki nawigacji. Wszystkie potrzebne informacje są dzięki temu zawsze umieszczone bezpośrednio przed oczami. To chyba najbardziej pożyteczny spośród wielu dodatków. Bez niego „piątka" zmienia się w łapacza mandatów i punktów karnych. Zupełnie nie czuć w nim prędkości. W trakcie testów wielokrotnie robiłem następujący eksperyment. Łagodnie rozpędzałem samochód do ok. 150 km/h i pytałem pasażera z jaką prędkością jedziemy? Odpowiedzi zawsze były takie same: 60–70 km/h.