Coraz częściej świadomie decydujemy się na zakup produktów wytworzonych w Polsce, ale daleko nam jeszcze do konsumenckiego patriotyzmu
O tym, że warto kupować polskie produkty, nikogo chyba nie trzeba przekonywać. Gdy kupujemy polski wyrób, pieniądze zostają w kraju (bo krajowi producenci korzystają z polskich surowców, zatrudniają Polaków i płacą w Polsce podatki). Gdy kupujemy coś z importu – duża część zysków zostaje wytransferowana za granicę, wzmacniając inne rynki. Niby jest to jasne i zrozumiałe, ale nadal w Polsce wiodącymi firmami są globalne korporacje. Ich przewaga nad polskimi produktami wynika głównie z olbrzymiego kapitału, dzięki któremu promują swoje produkty.
Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Stowarzyszenie PEMI na grupie 1257 polskich konsumentów, dla 61 proc. informacja na etykiecie o tym, że towar jest wyprodukowany w Polsce, wpływa pozytywnie na decyzję o jego zakupie (najchętniej polskie produkty kupują osoby w wieku 34–49 lat). Zakupowy patriotyzm sprawdza się również w sytuacji, gdy na sklepowej półce postawimy obok siebie odpowiednio oznaczony polski produkt i nieco tańszy od niego importowany odpowiednik. Taki z kolei wniosek można wyciągnąć z zakończonej na początku czerwca akcji społeczno-edukacyjnej „Wielka moc polskich produktów” prowadzonej w 1500 sklepach „Społem” przez Stowarzyszenie PEMI. Większość osób była skłonna zapłacić nawet do 30 proc. więcej za rodzimy produkt.