
Ofensywa białoruskich czołgów
Białoruś kojarzy się wielu Polakom z czarną dziurą gdzieś za wschodnią granicą, ludźmi żyjącymi na krawędzi głodu i chodzącym na pasku Moskwy zamordystycznym prezydentem Łukaszenką. Wystarczy jednak pojechać do Białegostoku, żeby obraz ten uległ znacznej zmianie
Podlasie zdaje się żyć dzięki Białorusi. Przekraczający granicę mieszkańcy „kołchozu” zostawiają co miesiąc miliony złotych w polskich sklepach. Kupują wszystko, od żywności począwszy na sprzęcie elektronicznym kończąc. Białoruscy klienci są tak liczni, że miejscowe władze budują coraz to nowe centra handlowe, licząc na zyski dla miasta i regionu. Sen o potędze stworzonej za pieniądze Łukaszenki może się jednak szybko skończyć. Nie żeby tamtejszy prezydent chciał odciąć swoich obywateli od dóbr doczesnych, blokując ruch graniczny. Władze Białorusi, widząc pieniądze wyciekające codziennie z państwa, postanowiły po prostu zliberalizować nieco swoje podejście do zachodniego kapitału i zaczynają wydawać pozwolenia na budowę hipermarketów. Lada chwila może więc okazać się, że postawione za grube miliony białostockie centra handlowe, a wraz z nimi pomniejsze sklepy i firmy handlujące z Białorusinami mogą zacząć świecić pustkami. Na ulicach Białegostoku mówi się o tym coraz głośniej. Niestety, włodarze zdają się żyć w bajkowym świecie, nie biorąc pod uwagę realiów.