Olejowy chaos
Tysiące małych firm czeka bankructwo. Ich właściciele protestują przeciw łupieżczej działalności urzędników podległych wiceministrowi finansów Jackowi Kapicy
Bycie przedsiębiorcą w Polsce to ciężki kawałek chleba i łatwy kąsek dla służb skarbowych. Ministerstwo Finansów bez litości szuka uchybień w firmach handlujących lekkimi olejami opałowymi i nakłada na nie drakońskie kary finansowe. Mali i średni przedsiębiorcy handlujący olejami konsekwentnie pikietują parlament i ministerstwa. Próbuje im pomagać sejmowa opozycja. Bezskutecznie. W myśl niejasnych przepisów stają się łatwym łupem dla fiskusa.
Afera trwa w najlepsze
O sprawie pisaliśmy parę miesięcy temu. Chodzi o kilka tysięcy firm, które przez lata uczciwie płaciły wysokie podatki, a dziś stoją na skraju bankructwa. Fiskus nałożył na nie milionowe kary. Dlaczego? Bo zgodnie z przepisami stosują obniżoną stawkę akcyzy na lekkie oleje opałowe. Kontrolerzy podważają obowiązkowe oświadczenia uzyskiwane od nabywców, którzy – jeśli chcą kupić tańszy olej – muszą zadeklarować, że używają paliwa do celów grzewczych, a nie np. do spalania w pojazdach. Na przedsiębiorców, którzy pokażą błędnie wypełnione oświadczenia (błędy w nazwach, danych osobowych czy innych detalach), nakłada się kary nawet kilka lat wstecz, sięgające milionów złotych. Nic więc dziwnego, że wielu firmom zajrzało w oczy widmo bankructwa.