Czas rosyjskich szpiegów
Afera związana z zatrzymaniem rzekomych rosyjskich szpiegów ma poprawić wizerunek polskich służb,który w ostatnich latach został mocno nadszarpnięty
Wydarzenia ostatnich tygodni zdominowała afera szpiegowska. Wszystko zaczęło się 15 października, gdy ABW zatrzymała dwóch rzekomych rosyjskich szpiegów: ppłk. Zbigniewa J. z Departamentu Wychowania i Promocji Obronności MON oraz Stanisława Sz., biznesmena z rosyjskim paszportem. Ich zatrzymanie miało być wynikiem prowadzonych od dłuższego czasu przez ABW i SKW działań operacyjnych. Akcja miała dość widowiskowy charakter, a o jej przebiegu na bieżąco informowały media. Zatrzymanie ppłk. Zbigniewa J. poprzedził nalot funkcjonariuszy ABW na gmach MON. Obaj zatrzymani mieli działać oddzielnie, chociaż – jak podawali później przedstawiciele ABW i sejmowej speckomisji – ich sprawy mają ze sobą związek. Media prawie natychmiast odtrąbiły sukces polskich służb, mimo że oficjalne komunikaty zarówno prokuratury, jak i ABW były dość lakoniczne. Ale na kanwie tej sprawy uruchomiona została cała kampania poświęcona wzmożonej aktywności rosyjskich szpiegów w naszym kraju. Pięć dni później ABW namierzyła kolejnego rosyjskiego szpiega. Okazał się nim przebywający od wielu lat w Polsce Leonid Swiridow, korespondent rządowej agencji informacyjnej Rossija Siegodnia. ABW wystąpiła z wnioskiem o cofnięcie mu akredytacji. Media spekulowały, czy wydalenie rosyjskiego dziennikarza z Polski ma jakiś związek z wcześniejszym zatrzymaniem dwóch rosyjskich szpiegów. Rzecznik ABW Maciej Karczyński zakomunikował jedynie, że wniosek w sprawie Swiridowa ma charakter niejawny i agencja nie może udzielać żadnych informacji na ten temat. Tak czy inaczej, wydalenie dziennikarza dolało paliwa do kampanii przeciwko rosyjskim szpiegom. Ci w ostatnich miesiącach mieli zintensyfikować działalność w naszym kraju. Nagle okazało się, że rosyjskie służby szczególnie interesują się Polską. Ale nasze służby wcale nie śpią, bo właśnie dały dowód skuteczności w walce z rosyjskimi szpiegami. W zasadzie to nie jesteśmy gorsi od sojuszników z NATO, z Amerykanami i Brytyjczykami włącznie. Taki właśnie obraz ma się wyłaniać z ostatnich działań polskich służb. Tylko czy ten obraz jest prawdziwy?