Franciszek Fiszer, polski filozof i kabareciarz okresu międzywojennego, mówił, że nie będzie w Polsce porządku, dopóki nie rozstrzela się siedmiuset tysięcy łajdaków…

A co będzie, jak zabraknie? To się dobierze z uczciwych.

No to ilu łajdaków trzeba obecnie w Polsce rozstrzelać, żeby było dobrze?

Trzeba przejąć państwo z rąk ludzi, którzy go nie szanują, nie potrzebują i działają na rzecz jego nieistnienia. Trzeba przejąć państwo, póki ono jeszcze tu i ówdzie istnieje, bo za chwilę nie będzie czego przejmować. Bo za chwilę okaże się, że wszelkie rozmowy na temat naprawiania, ratowania, reformowania państwa polskiego są rozmowami dalece albo wręcz już czysto teoretycznymi. Jestem przeświadczony, że właśnie w ciągu najbliższych 5 lat, w czasie najbliższej kadencji prezydenta, sprawa polska się rozstrzygnie, może nie do końca świata, bo nigdy nie wiadomo, kiedy Pan Bóg koniec świata zarządzi, ale w każdym razie na resztę naszego życia. Bardzo bym nie chciał wyrzucać sobie, że nie zrobiłem wszystkiego, że zaniechałem czegokolwiek, aby obronić istnienie państwa polskiego.