Emerytalne trzęsienie ziemi
W Wielkiej Brytanii od 6 kwietnia emerytom wolno to, czego polskim emerytom zabrania się od lat
George Osborne, główny architekt wprowadzonej właśnie nad Tamizą reformy emerytalnej wypowiada się na jej temat entuzjastycznie: „To największa i najbardziej ekscytująca zmiana w naszym systemie emerytalnym w ciągu ostatniego wieku. W jej wyniku ludzie przestaną być zmuszani do wykupienia funduszu emerytalnego”. Osborne, który w rządzie Davida Camerona pełni funkcję kanclerza skarbu (odpowiednik polskiego ministra finansów), z wielkim zaangażowaniem przekonuje, że liberalizacja systemu emerytalnego, to element szerszego projektu zmian w gospodarce.
Z wielu względów jego deklaracje należy uznać za prawdziwe. Świadczy o tym chociażby to, iż w najbliższym budżecie zaplanował obniżenie podatku od zysków z oszczędności (w Polsce znanym jako „podatek Belki”), podwyższył kwotę wolną od podatku dochodowego od osób fizycznych, a nawet zapowiedział zniesienie podatku od spadków (przy nieruchomościach o wartości nieprzekraczającej 1 milion funtów). Co prawda Osborne nie tylko obniża podatki, ale również je podwyższa (np. dla dużych firm), lecz bez wątpienia jego rozwiązanie problemu emerytur zasługuje na uznanie.