Wojna na żarcie
W zeszłym roku Rosja wypowiedziała wojnę zachodniej żywności. Dziś na polecenie Kremla towary objęte sankcjami są niszczone w świetle telewizyjnych kamer
W wiecznie głodnej Rosji, w której żywność należy do największych świętości, propagandowa akcja władz nie spotkała się z należytym zrozumieniem. Także ekonomiści wskazują na negatywne następstwa operacji, dodając, że zachodnie towary objęte embargiem będą nadal przekraczały granice, z tym że zwiększone koszty improwizowanego importu poniesie zwykły Rosjanin. Jakie zatem rachuby skłoniły Kreml do podjęcia kontrowersyjnej decyzji oraz jaka jest rzeczywista skala problemu?
Żywnościowe reality show
5 sierpnia prezydent Władimir Putin, na wniosek premiera Dmitrija Miedwiediewa, podpisał dekret zobowiązujący Federalną Służbę Celną oraz Rossielchoznadzor do niszczenia żywności, która znalazła się na obszarze Federacji Rosyjskiej w ramach tzw. wwozu pozaprawnego. Tłumacząc urzędową nowomowę, chodzi o fizyczne unicestwianie produktów rolno-spożywczych, które zostały objęte rosyjskim embargiem ustanowionym w odpowiedzi na unijne sankcje. Jako że wzajemne retorsje zostały wprowadzone rok temu i przedłużone na kolejne 12 miesięcy, gwałtowna reakcja Kremla wywołała zdziwienie w światowych mediach, ale przede wszystkim wśród Rosjan. Tym niemniej aparat biurokratyczny przystąpił do pokazowej rozprawy z zachodnimi pomidorami, serami i świńskimi tuszami. W ruch poszły gąsiennicowe buldożery, kilogramy chloru, a nawet ropa naftowa. Rosjanie za pośrednictwem telewizji stali się świadkami reality show okrzykniętego w społeczeństwie „wojną na żarcie”. W ciągu dwóch tygodni zniszczono ponad 700 ton zakazanych produktów roślinnych oraz 350 ton wyrobów pochodzenia zwierzęcego. Poraża też sposób egzekucji, np. 50 ślicznych puchatych kaczątek zostało spalonych żywcem, a równie puchate gąski rozjechał gąsienicowy buldożer. Sprawcy masakry, która oburzyła nie tylko ekologów, ale wszystkich ludzi z uśrednionym stopniem empatii, zostali ukarani naganą. Ale nie za sadyzm i znęcanie się nad zwierzętami, tylko za „stosowanie niewłaściwej procedury utylizacji”.