Rosyjskie sankcje Polsce niestraszne
Wprowadzenie rosyjskiego embarga na żywność wywołało niepokój polskich producentów. Jednak eksport rolno-spożywczy nie tylko odrobił straty, ale nawet zwiększył przychody
Odpowiadając na europejskie sankcje, latem 2014 r. Rosja wprowadziła embargo wobec unijnej, a więc i polskiej żywności. W jego ramach zakazano importu świeżych i mrożonych owoców oraz warzyw, a także wołowiny, wieprzowiny, drobiu, ryb, mleka i jego przetworów. W październiku Rosja uzupełniła sankcje o zakaz reeksportu wymienionych towarów. Sytuacja powtórzyła się latem 2015 r., gdy w odpowiedzi na prolongatę zachodnich sankcji, Kreml przedłużył do 2016 r. własne embargo. W sierpniu Moskwa rozszerzyła dodatkowo jego zakres o holenderskie kwiaty i nasze przetwory rybne, a na listę krajów objętych sankcjami wpisała Islandię, Lichtenstein, Albanię i Czarnogórę. Aby pokazać skalę problemu wystarczy przypomnieć, że w 2013 r. Polska eksportowała do Rosji żywność wartą 1,02 mld euro. Kremlowski zakaz spowodował spadek o 80 proc., co odpowiadało produkcji o wartości 841 mln euro. Samych jabłek wysyłaliśmy rocznie 700 tys. ton, a według danych Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy RP, dostawy tej branży warte były 120 mln euro. Do Rosji trafiało także 10 proc. eksportu wyrobów mleczarskich, wycenianych na 125 mln euro. Nic dziwnego, że latem ubiegłego roku wśród naszych producentów oraz eksporterów żywności zapanował ogromny niepokój. Na przykład jesienią 2014 r. prezes stowarzyszenia Polskie Mięso Witold Choiński oceniał, że z powodu rosyjskiego embarga branża traciła dziennie ok. 5 mln złotych. Jednak równie szybko głęboki pesymizm przerodził się w energiczne poszukiwania nowych rynków i kontrahentów. I to zarówno w Unii Europejskiej, jak i poza nią.