Turysta niebanalny
Nie każdemu odpowiada złota klatka wczasów all inclusive. Są tacy, którzy wolą zostać couchsurferem, urban explorerem, zwiedzać slumsy czy podróżować zgodnie z ideą slow travel
Czym różnią się zorganizowane wczasy w eleganckim kurorcie nad Adriatykiem od pobytu w podobnej „świątyni turystyki masowej” nad Morzem Czarnym, Egejskim, na Karaibach czy w Indiach? Krajobrazem za oknem, kolorem wody w oceanie, ceną, odległością jaką musimy przebyć, aby zanurzyć się w hotelowym basenie? Bez wątpienia każde z tych miejsc ma swoją specyfikę, ale turyści all inclusive coraz mniej ją zauważają. Schemat jest przecież zawsze taki sam: pospieszne pakowanie się w domu, nerwówka na lotnisku, wielogodzinny lot w stalowej puszce, aby przespać kilka nocy w apartamencie niewiele różniącym się od naszego mieszkania i wylegiwać się na plaży, która niezależnie od szerokości geograficznej jest zawsze tak samo zatłoczona. Wielu turystów nie rusza się nawet poza obręb hotelowego basenu, jedynie ci najbardziej zdeterminowani wybierają się od czasu do czasu na zainscenizowaną przez tour operatora wycieczkę do świata tubylców.