Prawo i Sprawiedliwość obiecywało pomoc małym i średnim firmom
oraz walkę z międzynarodowymi koncernami. Przedsiębiorcy podchodzą jednak do tych zapowiedzi z dystansem
Nikt wam tyle nie da, ile rząd obieca – żartowali przed laty komentatorzy PRL-owskiej rzeczywistości. Mimo upływu czasu hasło wciąż jest aktualne, a na wystąpienia kolejnych polityków nowo wybranej ekipy przedsiębiorcy patrzą z przymrużeniem oka, pytając tylko o to, skąd PiS zamierza wziąć na swoje obietnice pieniądze. I nie ma co się dziwić. Chyba żadna grupa społeczna nie słyszała od polityków tylu obietnic na przestrzeni ostatnich 25 lat. I żadna też nie była tak bardzo przez kolejne ekipy oszukiwana. Jeżeli więc nowy rząd chce mieć poparcie polskiego biznesu, musi pokazać, że jest gotowy szybko wprowadzić konkretne rozwiązania. – W exposé Beaty Szydło zabrakło konkretów – ocenia w rozmowie z „Uważam Rze” Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. – Jedyną w miarę twardą zapowiedzią jest podniesienie kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł, która to zmiana jest bardzo kosztowna. Resztę można w bardzo różny sposób zrealizować, np. 15-procentowy CIT dla małych spółek czy 500 zł na dziecko. Chciałbym poznać szczegóły tego projektu.