Czterodrzwiowa wersja największego i najbardziej luksusowego ze sportowych samochodów bawarskiej marki nie ucierpiała wizualnie na zabiegu przedłużenia. Przeciwnie. Wydaje się nawet lżejsza i smuklejsza od swojej dwudrzwiowej siostry.
Rozstaw osi jest o ponad 11 cm dłuższy niż w dwudrzwiowej wersji. To oznacza, że zarówno z przodu, jak i z tyłu miejsca jest więcej niż wystarczająco nawet dla osób wysokich i solidnie zbudowanych. Jedynym problemem jest nisko poprowadzona linia dachu, ale to będzie przeszkadzało tylko posadzonym z tyłu koszykarzom.
Jakość wykończenia wnętrza jest dokładnie taka, jaką można by oczekiwać od samochodu, za który trzeba zapłacić ponad 400 tys. złotych. O takich rzeczach jak pełne pokrycie foteli dwoma gatunkami skóry, czy drewnianych lub aluminiowych wstawkach nie ma nawet co pisać. W tej klasie to rzecz oczywista. Inna sprawa, że podstawowa wersja „szóstki” nie rozpieszcza gadżetami, a bawarska marka każe sobie za każdą rzecz słono dopłacać. Kamera cofania to wydatek 2,5 tys. zł, wentylacja foteli – 6 tys. zł, ogrzewanie tylnej kanapy – kolejne dwa. Klimatyzacja oczywiście jest, ale jeżeli chcemy, by każdy podróżujący sam mógł ustawiać temperaturę, to dopłacimy nieco ponad 4 tys zł. Lista jest oczywiście znacznie dłuższa i trzeba się przygotować do wydania lekką ręką ponad 50 tys. zł na akcesoria i dodatki. W zamian jednak otrzymujemy samochód dokładnie dopasowany do indywidualnych preferencji i potrzeb.