Śmiercionośny wynalazek
Kałasznikowów jest już na świecie grubo ponad sto milionów sztuk. I nigdy się nie zacinają
Kiedy szkolono mnie w Centralnym Ośrodku Szkolenia Służby Uzbrojenia i Elektroniki (Olsztyn, zima 1986 r.), pozwalano nam strzelać do celu z różnych rodzajów broni. Gdy wykładowca dał nam do ręki amerykańskie M16 i radzieckie AK-47, jasne, że z zachwytem chwytaliśmy cacka z Hollywood. Tymczasem doświadczony wojak rzekł mniej więcej tak: „M16 to gówno. A kałach nigdy się nie zatnie. Wrzucisz na rok do wody, wyjmiesz, dalej strzelać będzie. Do piachu, to samo. Zakopiesz, odkopiesz, strzela. A jak zabraknie amunicji, to w łeb dasz i zabijesz. To dlatego partyzanci i armie całego świata używają właśnie takiej broni”.