Patriotyzm łączy biznes
|
Naturalnym gwarantem spokoju jest oczywiście armia, ale trudno oczekiwać, że żołnierze w razie jakichkolwiek działań zbrojnych będą się zajmować również ochroną całego zaplecza frontu, w tym lokalnych firm, ich pracowników czy rodzin. Dlatego nie dziwi, że przedsiębiorcy chcą aktywnie uczestniczyć w powstawaniu obrony terytorialnej, której głównym zadaniem będą takie działania na szczeblu gminy czy powiatu. Już dziś liderami spontanicznie powstających grup o charakterze obronnym są zazwyczaj ludzie najbardziej aktywni na co dzień, a więc lokalni pracodawcy i menedżerowie. Są przekonani, że bezpieczeństwo jest wartością, dla której warto poświęcić swój czas, a niekiedy także pieniądze. Byłoby dobrze, gdyby w pracach nad koncepcją obrony terytorialnej, która jest w Polsce bardzo potrzebna, wykorzystać to zaangażowanie polskiego biznesu. Bo drzemie w nim ogromny potencjał kadrowy, finansowy i organizacyjny, niezbędny do utrzymania bezpieczeństwa kraju.
Utworzenie takiej formacji, znacznie tańszej w utrzymaniu od zawodowej armii, to także okazja dla polskiego przemysłu zbrojeniowego. Stopniowe uzbrajanie obrony terytorialnej dałoby przedsiębiorstwom z tego sektora pracę na długie lata. Jest jednak warunek – kryterium wyboru nie może być hasło „dobre, bo polskie”, ale „dobre i polskie”, na co zwraca uwagę gen. Roman Polko (czytaj na str. 12). Dlatego skala możliwych zamówień ze strony obrony terytorialnej może być silnym impulsem do dalszego podnoszenia jakości produktów rodzimego przemysłu zbrojeniowego.
Miejmy jednak nadzieję, że na terenie Polski żadnych konfliktów zbrojnych, nawet lokalnych, nie będzie. Ale ponieważ nie można tego zagwarantować, lepiej być przygotowanym. Tak działają rozsądne państwa, mądrzy ludzie i nowoczesne firmy.