Projektanci
• TAKO RZECZE [P] • W debatach rodzimych demiurgów nigdy nie jesteśmy podmiotem, tylko zawsze tępą i bezwolną materią czekającą na społeczną obróbkę
|
Czas wreszcie jasno powiedzieć, że zawiedliśmy. Rozczarowaliśmy, zdradzając ideały Sierpnia i niszcząc marzenie Kuronia i Kiszczaka o otwartym społeczeństwie. Zarabiający 5 złotych na godzinę typowy Janusz z Przasnysza z niejasnych powodów wzgardził szansą na uzgodnienie płci i partnerski związek z typowym Sebą z sąsiedztwa, wybierając 500 złotych na dziecko. Trywialne niczym żur na zakwasie. Niedawni młodzi, wykształceni i z wielkich ośrodków do tego stopnia zmienili się we wściekłych dorosłych, że Michnik musiał odmówić oddania im Polski, którą dotąd trzymał w dziedzicznym depozycie. Niestety, gówniarze wzięli ją jak swoją, nawet nie pytając o zgodę. Doszło do tego, że w ulicznym boju o demokrację oprócz publicystów „Gazety Wyborczej” ostały się już tylko damy w postbalzakowskim wieku, narażając się na ortopedyczne urazy podczas bohaterskich podskoków.