Podatkiem zamordować e-sklepy
Protestujący przeciwko planowanemu podatkowi obrotowemu w handlu zapomnieli o firmach sprzedających w sieci. A dla tej branży może mieć on najpoważniejsze konsekwencje
10 lutego podczas ostatnich branżowych konsultacji kontrowersyjnego projektu Ministerstwa Finansów w zasadzie całe spotkanie poświecono uwagom zgłaszanym przez sieci handlowe, apteczne czy stacje benzynowe. Branży internetowej udało się zabrać głos dopiero pod koniec, a minister Paweł Szałamacha skwitował zastrzeżenia prośbą o przesłanie uwag do resortu. Nie pojawiły się też żadne konkrety.
Mowa o kolejnej już wersji projektu ustawy, która w założeniu nie miała obejmować sprzedaży internetowej, a jedynie tradycyjne sklepy. „Nie chcemy opodatkowywać handlu internetowego” – mówił jeszcze niedawno Henryk Kowalczyk, minister w kancelarii premier Beaty Szydło. Co się stało, że rząd tak drastycznie zmienił podejście? Tego nie wiadomo. Wiadomo za to, że takie rozwiązanie uderzy głównie w małe przedsiębiorstwa. Z raportu „E-commerce w Polsce 2015” wynika, że zdecydowana większość e-sklepów to niewielkie przedsięwzięcia. Co drugi z internetowych sprzedawców wykazuje do 100 zamówień miesięcznie. Zaledwie co setna firma może się pochwalić ponad 10 tys. zamówień miesięcznie, a próg 1 tys. zamówień miesięcznie przekracza tylko 10 proc. firm.