Mowa nienawiści
|
Żeby nie było, u nas w Polsce też nie brakuje absurdów. Nie minął miesiąc od ujawnienia teczek Lecha Wałęsy, a na tapecie pojawiły się nowe. Tym razem Jerzego Zelnika. Ci sami publicyści, którzy jeszcze chwilę temu jechali po Bolku jak po burej kobyle, nagle zaczęli opowiadać o młodym wieku, braku ostatecznych dowodów. I gdyby sam Zelnik nie przyznał się do winy, festiwal ściemy trwałby w najlepsze. Inna sprawa, że słynny aktor nie potrafi przypomnieć sobie, na kogo w sumie donosił. Ja tam nie wiem, ale z łatwością jestem w stanie przypomnieć sobie imiona moich pierwszych dziesięciu dziewczyn. Mam rozumieć, że kolegów, których uraczył donosami Zelnik, było więcej?
|
Wróćmy jednak do poważnych tematów, czyli finansów. Jak wiadomo, Turcja zażyczyła sobie sześć miliardów dolarów za zakończenie masowej wysyłki imigrantów do Europy. Mniejsza z tym, że jednocześnie oczekuje zniesienia wiz dla Turków, czyli w chwili podpisania porozumienia z Merkel, nie wydając dolara, pozbędzie się wszystkich, rozdając im po prostu paszporty. Istotniejsze, że jak już mniej wiadomo, na potrzeby osłabienia rosnącej pozycji Turcji Amerykanie przeznaczyli grubą kopertę z dolarami i szukają obecnie polityków, dziennikarzy, działaczy akcji humanitarnych, którzy by za zawartość koperty zaczęli wspierać werbalnie Kurdów. Czemu o tym piszę? W sumie bez związku z tym, że dorobiliśmy się nagle znikąd kilkunastu przynajmniej osobników operujących w sferze publicznej, którzy nagle okazują się specjalistami od kurdyjskiej historii, polityki, a w porywach też sztuki. I niech ktoś powie, że mecenat państwowy do niczego się nie przydaje.
|
Kończąc i utrzymując się w obrębie tkanki kulturowej naszego jestestwa, z niebywałą ciekawością odnotowałem recenzję filmu „Smoleńsk”, która pojawiła się na łamach kilku lewicowych periodyków. Fakt, że film jeszcze nie wszedł na ekrany, w niczym nie przeszkadzał autorom, którzy na bazie li jedynie zwiastuna skrytykowali dzieło reżysera Krauzego, zarzucając mu cyniczne granie teoriami spiskowymi, naciąganie faktów, niszczenie konsensusu społecznego i niebezpieczną zabawę historią. Z ciekawości wbiłem nazwiska autorów recenzji w Google i wyskoczyło mi kilka ciekawych kwiatków, w tym ochy i achy nad „JFK” Olivera Stone’a. Cytując: „odkrywcze spojrzenie na tragedię z Dallas”, „nowatorskie analizy, bliskie prawdy”, „film, który otwiera oczy na historię”. Ciągnąć dalej?
|
Przy okazji nadmienię, że mam osobisty powód, żeby bronić tego filmu. Otóż tak się zdarzyło, że występuję w nim w scenie ukazującej obrońców krzyża. Jeśli więc ktoś ma ochotę popatrzeć, jak dzielnie owego krzyża bronię, zapraszam w kwietniu do kin. Na wszelki wypadek na planie porobiłem sobie zdjęcia z krzyżem z puszek i misiem do krzyża przybitym. Kto wie, może za kilka lat, kiedy znów zmieni się władza, pozwolą mi one zmiękczyć serca oficerów śledczych świecących mi w oczy żarówką i pytających niczym spotkany ostatnio dziennikarz „Wyborczej”: „Ile ci zapłacili za faszystowską propagandę?”.