Jak biznesmen stał się kustoszem
Powstają bez pompy, bez przecinania wstęg i przemówień polityków. Prywatne muzea, które zakładają ludzie biznesu. Istnienie zawdzięczają pasjom i determinacji swoich właścicieli, którzy je finansują
|
Dąbrówka koło Wejherowa. Gości wita rakieta Dźwina ustawiona na trawniku i wycelowana w niebo. Taką samą rakietą Rosjanie w 1960 r. zestrzelili nad terytorium ZSRR amerykański samolot rozpoznawczy U-2. To teren dawnej jednostki wojsk przeciwlotniczych. W czasach PRL służyło tu około 200 żołnierzy. Dziś kilkuosobową załogą dowodzi Marian Kotecki.
Na Pomorzu jest znany głównie jako właściciel gdańskiego PKS i firmy Gryf, który autobusami wozi mieszkańców Kaszub. Tu, 40 kilometrów od Trójmiasta, dogląda historycznych maszyn. Jest inicjatorem i pomysłodawcą powstania Muzeum Techniki Wojskowej Gryf. – I niestety jego głównym sponsorem – przyznaje. – Oprócz paru samochodów, które dostaliśmy od Ministerstwa Obrony Narodowej, sam to wszystko kupowałem i remontowałem. Bo od zakupu pojazdu do doprowadzenia go do stanu, w którym jeździ, jest bardzo daleka droga – dodaje. Remont czołgu kilkakrotnie przewyższa koszt zakupu. Najczęściej trzeba go rozebrać na części, a potem poskładać na nowo. To olbrzymia praca.