Wystarczył rok między wyborami samorządowymi a parlamentarnymi, żeby na wsi poparcie dla PiS zdecydowanie wzrosło, a dla PSL zmalało. Dla władzy to jasny sygnał,
że można dobić rywala, który wciąż nie ma pomysłu na obronę
Rozpoczęła
się, zakrojona na wielką skalę, wymiana ludzi powiązanych z ludowcami we
wszystkich agencjach państwowych związanych z funkcjonowaniem wsi, przede
wszystkim na stanowiskach kierowniczych. – PiS wycina PSL do pnia, tam, gdzie
może. Powiatów na razie nie ruszą, bo nie mają jak – mówi polityk, który nie
jest związany z żadną opcją, ale jego komitet startował w wyborach
samorządowych. W 2014 r. PSL wygrał w 147 z 380 powiatów, uzyskując 21,42 proc.
poparcia. PiS zdobył władzę w 79 powiatach, zagłosowało na niego 23,53 proc.
obywateli. To sól w oku Jarosława Kaczyńskiego, prezesa partii, która rządzi.
Ale od
tamtego czasu wiele się zmieniło. W tamtych wyborach na PiS zagłosowało 35,2
proc. mieszkańców wsi, na PSL 25,3 proc., a w ubiegłorocznych wyborach
parlamentarnych te proporcje znacząco się zmieniły na korzyść Prawa i
Sprawiedliwości, na które głosowało 45,4 proc. mieszkańców prowincji (na PSL
tylko 10,2 proc.).