Dziesięciu z Pawiaka
Sto lat temu Organizacja Bojowa PPS przeprowadziła akcję, o której mówiła cała ówczesna Europa. Bez jednego wystrzału i bez ofiar w ludziach uwolniono z pilnie strzeżonego carskiego więzienia grupę więźniów politycznych skazanych na śmierć
Maciulewicz cenił sobie pracę na stanowisku zastępcy naczelnika Pawiaka, jak potocznie warszawiacy nazywali więzienie śledcze przy ul. Pawiej na Muranowie. Dlatego nigdy nie działał pochopnie, za to zawsze zgodnie z przepisami. Jeszcze raz zerknął więc na kopertę, którą wręczył mu siedzący przed nim oficer żandarmerii, baron von Budberg. Koperta była dużego formatu, z pieczęcią lakową warszawskiego oberpolicmajstra i opatrzona urzędowymi sygnaturami. Zawierała pismo od pułkownika Mayera, który, powołując się na rozporządzenie tymczasowego generał-gubernatora Warszawy Gieorgija Skałona, rozkazywał wydać dziesięciu skazanych na śmierć przestępców politycznych celem przewiezienie ich do Cytadeli. Poniżej widniały podpisy oberpolicmajstra i naczelnika kancelarii ppłk Świnarskiego. Podpisy jak najbardziej oryginalne, co do tego Maciulewicz nie miał żadnych wątpliwości, ponieważ widział je już setki razy. Zresztą około godz. 23 drugi zastępca naczelnika, Dorengowski, odebrał telefon od Mayera, który osobiście zapowiedział dzisiejszy transport.