Lament w ruinach sprawiedliwości
• TAKO RZECZE [P] • Nic dziwnego, że wymiar sprawiedliwości wzbudza dziś więcej lęków niż zaufania, skoro bywa groźniejszy od zaczajonych w bramie oprychów
|
Jeszcze przez kilka tygodni większość analiz, komentarzy, memów i publicznych pyskówek będzie sponsorowana przez literkę A jak „audyt”, choć ze względu na skalę zasłyszanych w Sejmie rewelacji wolałbym, żeby to było A jak „aresztowania”, a jeszcze lepiej W jak „wyroki”.
Trzeba jednak szarpnąć cugle marzeń rozpędzonych jak taczanka na stepie, bo na ich drodze stoi przeszkoda większa od niezdarności aktualnej administracji, czyli A jak „autorytet”. A to autorytet nie byle jaki, bo polskiego sądownictwa i całego wymiaru sprawiedliwości. Nie ma wątpliwości, że strach przed gwałtem na niepokalanym dziewictwie sędziów będzie lejtmotywem przyszłych marszów, głodówek i protestacyjnych całopaleń w telewizyjnych studiach. I chociaż lament nad niszczonym autorytetem sądownictwa od początku towarzyszy zapasom o Trybunał Konstytucyjny, jest to ledwie przygrywka do rabanu, jaki zacznie się z początkiem rządowych reform trzeciej władzy.