Najnowsza interwencja Uważam Rze

Butik

Trzy tony radości

• SAMOCHODY •POLECA KRZYSZTOF GALIMSKI

Najładniejszy pick-up na rynku? Prawdopodobnie. Nowa generacja navary robi potężne wrażenie na każdym, kto ma okazję zobaczyć pojazd na żywo. Prawdziwy olbrzym, przy którym większość popularnych SUV-ów wygląda jak małe, nieistotne punkciki na drodze. Półciężarówka japońskiego producenta, pokryta złocistopomarańczowym lakierem i ozdobiona całymi hektarami chromu, przyciąga wzrok nawet tych, którzy zwykle są ślepi na piękno motoryzacji.

NP300 to pick-up prawie oswojony. Wnętrze już nie przypomina roboczego auta dostawczego. Materiały i jakość wykończenia stawiają go raczej na poziomie SUV-ów Nissana. Owszem, są twarde plastiki, ale mówimy o samochodzie, którego cena w pełni to uzasadnia. Zresztą w lepszych wersjach (czytaj: droższych) znajdujemy i skórę, i ciekłokrystaliczne ekrany. A jednocześnie nie będzie problemem ruszenie w błotnistą trasę.

Duże znaczy dobre? Nie zawsze. Inaczej – prawie zawsze. Można bowiem pożegnać się z podziemnymi parkingami. Te w większości mają ograniczenie dla pojazdów o wysokości powyżej 2 metrów. Bez relingów dachowych navara od biedy by się jeszcze zmieściła. Z relingami – nie ma mowy. Za to parkowanie na normalnym miejscu wbrew pozorom nie jest najmniejszym problemem. To głównie zasługa systemu czterech kamer, które dokładnie pokazują całe otocznie samochodu. Na monitorze wyświetla się widok pojazdu „z lotu ptaka”. Właściwie nie ma możliwości, by niechcący w coś wjechać i zarysować lakier.

Pod maską znajdziemy solidny silnik Diesla o pojemności 2,3 litra, mocy 190 KM i momencie obrotowym 450 Nm. Z przeszło trzytonową bestią radzi sobie nadzwyczaj dobrze. Automatyczna skrzynia działa bardzo poprawnie. Biegi zmienia niezwykle płynnie, bez jakichkolwiek szarpnięć, tyle że dość wolno. Spalanie? W zależności od sposobu jazdy wynosi 10–15 litrów na 100 km.

Dla osób, które w ogóle nie mają zamiaru opuszczać asfaltowych nawierzchni, Nissan przewidział odmianę tylnonapędową. Można i tak, ale po co? Navarra to jeden z ostatnich obecnych na rynku samochodów, które mogą pojechać w prawdziwy teren. Oczywiście pod warunkiem wybrania wersji 4x4 z reduktorem i blokadą tylnego mostu. Szkoda by było z tego nie skorzystać. Olbrzymi prześwit (ponad 22 cm) nie powinien służyć tylko do parkowania na wyższych krawężnikach.

Zostawiając wertepy za sobą, przyjrzyjmy się zachowaniu potężnego nissana w bardziej cywilizowanych warunkach. Zwykle pick-upy na asfalcie prowadzą się dość marnie. Przynajmniej dopóki się nie załaduje paki. Lekki tył i ciężki przód to raczej słaba recepta na pożeracza szos. Japońskim inżynierom udało się jednak sprawić, że NP300 jeździ prawie tak jak zwyczajny SUV. Podróż na trasie jest niemal relaksem. Do tego nawet „szeryfowie lewego pasa” natychmiast ustępują drogi rozpędzonemu trzytonowemu monstrum.

Jeżeli ktoś chciałby navarę wykorzystywać jako zwykłe auto osobowe, będzie miał tylko jeden problem: brak choćby symbolicznego bagażnika. Nie jest to cecha tylko tego konkretnego modelu, ale po prostu każdego pick-upa. Zamiast bagażnika mamy więc tzw. pakę o wymiarach wystarczających do przewiezienia europalety (1537 x 1560 mm w wersji 4-drzwiowej i 1750 x 1560 mm w 2-drzwiowej). Oczywiście skrzynię ładunkową można zabudować, co dla każdego, kto planuje częściej przewozić zakupy ze sklepu niż tonę żywca wieprzowego, jest rzeczą wręcz niezbędną.

Wstępniak

Materiał Partnera

Polacy coraz częściej kupują online. Co ich przekonuje do tej formy zakupów?

Kupujemy na potęgę. Rynek dóbr konsumenckich rozwija się dynamicznie, a my – konsumenci – podążamy za najnowszymi trendami. Kupujemy nie tylko więcej, ale i korzystając ze znacznie...

ZAMÓW UWAŻAM RZE

Aktualne wydania Uważam Rze dostępne na www.ekiosk.pl

Komentarz rysunkowy

Felietony

Anna Czyżewska

O wynagrodzeniu bez tabu

Zdecydowana większość pracowników uznaje, że rozmowę o podwyżce powinien zainicjować szef. Polacy nie są mistrzami negocjacji. Strategia biznesowej polemiki to wizytówka przedsiębiorcy