Zmarginalizowani i bezbronni?
|
Jeszcze kilka miesięcy temu mało kto na poważnie zakładał, że Wielka Brytania może jednak powiedzieć „nie” Unii Europejskiej, a hasło Brexit było bardziej politycznym straszakiem niż realną groźbą. Tymczasem wystarczyło jedno referendum, by Europa zaczęła się zmieniać. Co gorsza, nikt tak naprawdę nie wie, co z tego wyniknie. Jaka będzie UE bez Brytyjczyków? Co Brexit oznacza dla gospodarek pozostałych krajów Wspólnoty, a zwłaszcza dla Polski, dla której Wielka Brytania jest drugim rynkiem eksportowym po Niemczech, z dodatnim saldem obrotów, które w 2015 r. sięgnęło ok. 6,7 mld euro? Czy trzeba będzie modyfikować perspektywę budżetową 2014–2020, skoro zabraknie w niej wyspiarskiej składki? To akurat temat, który żywotnie nas interesuje, biorąc pod uwagę fakt, że brukselskie euro mocno wspiera nasz kraj w rozwoju. Czy Zjednoczone Królestwo przetrwa, skoro Szkoci i mieszkańcy Irlandii Północnej głośno protestują przeciwko „wyrywaniu” ich z Unii? Czy w ślad za pierwszym exitem nie posypią się inne? Co dalej z Polakami pracującymi na Wyspach Brytyjskich?
Pytań jest wiele, odpowiedzi są niejasne, jedno za to jest pewne – po ogłoszeniu wyników referendum korki od szampana strzelały nie tylko w gronie brytyjskich zwolenników opuszczenia Unii, ale przede wszystkim na Kremlu, dla którego każde osłabienie UE jest wymarzonym prezentem. A zwłaszcza takie, bo Wielka Brytania zawsze miała z Rosją na pieńku i reprezentowała znacznie ostrzejszy kurs wobec tego kraju niż Niemcy czy Francja. Co z tego wyniknie, także na razie nie wiadomo.
Jedno jest pewne – z racji naszego położenia Polska jest peryferiami Unii, a ostatnie miesiące jeszcze bardziej oddalały nas od twardego jądra Wspólnoty. Dlatego Brexit, jakkolwiek uderzy także w Polskę, może być dla nas polityczną szansą na powrót do grona państw rozgrywających. Wymaga to jednak dobrego pomysłu i chęci poważnego włączenia się w proces rekonstrukcji Unii. Ale musimy też zadbać o własne bezpieczeństwo, pokazać, że jesteśmy silnym krajem, a i z tym mamy poważny problem. Proces modernizacji naszej armii idzie jak po grudzie, kluczowe projekty nie mogą doczekać się realizacji bądź niemiłosiernie się przeciągają. Zamiast skokowej poprawy mamy do czynienia z powolną dekapitalizacją istniejącego sprzętu, którego się nie remontuje, bo wszak niebawem ma być nowy. I tak to trwa.
Czas wyjść z tego dryfu, wygrać na Brexicie ile się da, odzyskać pozycję w Unii, zagwarantować sobie poczucie bezpieczeństwa. Bo gdyby za kilka lat któremuś z polityków przyśnił się Polexit, to naszego zniknięcia nie zauważy ani przyszła Unia, ani NATO. I nikt po nas nie zapłacze.