Rura, która dzieli
Gazociąg Nord Stream to jedyna inwestycja realizowana przez naszego zachodniego sąsiada, która wciąż budzi w Polsce ogromne kontrowersje
|
Gdy Rosjanie z Niemcami dogadują się ponad naszymi głowami, nad Wisłą zawsze rozlega się alarm. Tym bardziej gdy w grę wchodzi tak ważna kwestia jak bezpieczeństwo kraju, nie tylko polityczne, ale i ekonomiczne. Tak było w 2005 r., gdy podpisano umowę o budowie Gazociągu Północnego. Czynników jest oczywiście kilka. Pierwszy to polityczno-ideologiczny, bo gdy mocarze robią coś bez naszej wiedzy, zawsze budzi to opór. Po drugie, na 16 mld m sześc. gazu zużywanego w Polsce aż 9 mld pochodzi z Rosji, więc zwiększanie wolumenu surowca ze Wschodu, także przez reeksport, nie leży w naszym interesie. Po trzecie, przez Polskę przechodzi już gazociąg z Rosji, który tłoczy surowiec z Jamału (stąd jego nazwa – Gazociąg Jamalski) i Polska wolałaby być nadal krajem tranzytowym, a nie okrążanym przez nowe magistrale. Co więcej, inwestycja ta praktycznie przekreśliła szansę na planowaną budowę gazociągu Jamał II. Po czwarte wreszcie, zatopiona broń chemiczna, głównie iperyt z czasów II wojny światowej, naruszona podczas budowy rury, może skazić basen Morza Bałtyckiego.