Prawie 3,5 tys. uzbrojonych i doskonale wyćwiczonych ludzi. Mają do dyspozycji specjalne oddziały szturmowe wyposażone w broń maszynową. Straż Ochrony Kolei. Pilnują ponad 20 tys. km szlaków kolejowych, setek pociągów i magazynów. I tak naprawdę niewiele mogą. Wbrew pozorom SOK nie jest policją na kolei. To prywatna armia podległa spółce PKP PLK. Nie dysponują więc większymi uprawnieniami niż bramkarz na dyskotece. Teraz miało się to w końcu zmienić.

Projekt ustawy, która miała zmienić sokistów w państwowych funkcjonariuszy o uprawnieniach zbliżonych do policjantów, właśnie powstał w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji. Obecnie nie mogą zatrzymać przestępcy nawet na gorącym uczynku. Mogą go zaledwie „ująć” i przekazać na najbliższy posterunek. Wszystkie operacje, np. zwalczanie przemytników czy kieszonkowców, muszą przeprowadzać we współpracy z innymi formacjami. Według nowego projektu mogliby już sami zwalczać naruszenia prawa na terenie należącym do kolei. Projekt przyznawał straży nowe uprawnienia – dostęp do baz PESEL i CEPiK, dokonywanie przeszukań i zatrzymań podejrzanych. SOK mogłaby też mógł prowadzić tzw. czynności operacyjno-rozpoznawcze, w tym zakładać podsłuchy czy wprowadzać funkcjonariuszy pod przykryciem do grup przestępczych.