Na początku było marzenie. – Niektórzy nazywają to wizją. Ja wolę mówić o marzeniu – opowiada Adrian Pachnik. – W wyobraźni powstaje poparty silnymi pozytywnymi emocjami obraz efektu naszego działania. Tak było ze mną. Marzenie to była wizja siebie samego na szczycie dużej stabilnej firmy, która osładza życie tysiącom ludzi. Firmy, której działania wpływają pozytywnie na społeczeństwo. Przypominało widokówkę, gdy w ułamku sekundy dostrzega się zarys pejzażu, bez analizy szczegółów, ale to nas zachwyca i popycha do działania zmierzającego do poznania detali. Serce wie, że to jest coś wartościowego i należy się temu poświęcić. Lubię wracać pamięcią do tamtego momentu – zwierza się przedsiębiorca.