Biznes po chińsku
Chińczycy to inny świat. Trzeba ich najpierw dobrze poznać i zrozumieć, by robić z nimi interesy
Twardzi gracze w gospodarce światowej, bezwzględni negocjatorzy, doskonali handlowcy, kierujący się w życiu zasadami stratega wojskowego Sun Tzu. A jednocześnie ludzie przesądni, tkwiący w półfeudalnym systemie, nierozumiejący zachodnich partnerów i przez to często nieporadni w działaniu.
Polscy urzędnicy, biznesmeni, związkowcy swoje rozmowy z Chińczykami wspominają często jako szokujące doświadczenie. Powód? Różnice kulturowe. Związkowcy z Huty Stalowa Wola negocjujący pakiet socjalny z inwestorem z Państwa Środka byli przekonani, że wszystko łatwo ugrają, bo Chińczycy bez przerwy się uśmiechali i kiwali głowami. A następnego dnia okazywało się, że obie strony znajdują się w punkcie wyjścia. I na odwrót. Kiedy Chińczycy słyszeli „jakoś się dogadamy”, byli przekonani, że już wszystko zaklepane. I obrażali się, gdy związkowcy wracali do tematu.