Wojna na informacje
Współczesne wojsko to środowisko zintegrowanej informacji. Trzeba jednak mieć narzędzia, by je zdobywać, i umiejętności, by je właściwie wykorzystać – mówi gen. bryg. pil. Tomasz Drewniak, inspektor sił powietrznych
W amerykańskim filmie „Gry wojenne” David Lightman, utalentowany nastolatek, dziś nazwalibyśmy go zapewne hakerem, przypadkowo włamuje się do superkomputera War Operating Plan Response, który zarządza wyrzutniami rakiet balistycznych z głowicami jądrowymi. Uruchomiona przez niego gra „Globalna wojna termojądrowa” może doprowadzić do zagłady ludzkości. To wizja sprzed ponad 30 lat, nieco archaiczna, dziś cyberrzeczywistość wygląda inaczej, a komputery są wszechobecne, także w wojsku. Czy możemy się obawiać komputerów decydujących o tym, co będzie robić armia?
Na pewno nie. Wizja, w której komputery mogą przejąć dowodzenie, jest – jeśli w ogóle – bardzo odległa. Ale bez komputerów nie da się dzisiaj funkcjonować w wymiarze militarnym. Są obecne i niezbędne, ale na pewno nikt im nie daje uprawnień dowódczych.